Te, które traktujemy jako powołanie. No wiesz, zgodnie z tym powiedzeniem, że “mógłbym to robić za darmo”.
I teraz niespodzianka – każdy zawód można traktować jako powołanie.
Codziennie rano czytam sobie parę zdań z książki The Big Potential Shawna Achor’a. W pewnym miejscu przytacza on badanie Amy Wrzesniewski, profesorki z Yale University’s School of Management. Pani profesor zajmowała się zagadnieniem tego, co znaczy dla nas praca. Odkryła, że ludzie traktują swój zawód w jeden z trzech sposobów:
-jako robotę; coś, co trzeba wytrzymać, żeby dostać zapłatę;
-jako karierę; coś, co daje ci pozycję albo prestiż w twoim środowisku;
-jako powołanie; praca, z którą się identyfikujesz i traktujesz jako ją jako sposób na wypełnianie powodu, dla którego żyjesz.
I teraz niespodzianka: niezależnie od zawodu, ludzie w miarę równo dzielą się na takich, którzy robią robotę, karierę lub wypełniają swoje powołanie. Nie oznacza to, że 33% ludzi jest szczęśliwa w swojej pracy jak świnki w błocie. Chodzi o to, że nie jest to zależne od zawodu.
Taki sam odsetek lekarzy traktuje swoją profesję jako powołanie, jak odsetek śmieciarzy czy sprzątaczek.
I wracamy do punktu wyjścia, do pytania. Jakie zawody dają najwięcej satysfakcji? Takie, które potraktujesz jako swoje powołanie.