Najprościej? Przestać je żreć.
Gjeniusz ze mnie, nie?
I owszem, to rozwiązanie jest proste, ale wcale nie takie łatwe, zwłaszcza, jeśli chodzi o cukier. Bo cukrem jest nafaszerowana wszelka żywność. Znajdziesz go w chlebie i w jogurtach.
Chociaż z drugiej strony, zdrowy rozsądek wystarczy w większości przypadków. Wiadomo, chałka zawiera więcej cukru niż grahamka, a jogurt naturalny mniej niż jogurt z owocami (lub raczej produktami owocopodobnymi :/ ).
Wracając do sedna pytania, najprościej jest rzeczywiście podjąć decyzję i zerwać z cukrem, tu i teraz, raz na zawsze. Nawet niektórym się udaje. Szacun.
Ja jestem okropnym słodyszkiem. Zeżreć kilo ciasta to dla mnie żaden problem. Chyba nigdy ze słodyczy całkowicie nie zrezygnuję.
Ograniczenia
Ale nawet ja znacznie ograniczyłem spożycie cukru przez narzucenie sobie kilku ograniczeń. Przede wszystkim, ograniczyłem słodkie do:
-miodu,
-ciast domowej roboty,
-słodkich alkoholi.
Och, to nie jest tak, że w 100% trzymam się tych reguł. Czasem zjem kawałek albo dwa kupnego ciasta, zwłaszcza, jeśli jest z zaufanej piekarni.
Jak oddam krew, to zjem czekoladę. Czasami zjem jakieś ciastko z uprzejmości, gdy jestem u kogoś w gościnie (albo jak żona we mnie wmusi). Od czasu do czasu zjem coś słodkiego, jeśli skład jest prosty i zrozumiały- gorzką czekoladę, albo takie paluszki ptysiowe z cukrem, zawierają chyba tylko jeden spulchniacz, albo nawet nie. A czasami po prostu moja natura słodyszka bierze we mnie górę i pękam.
Ale i tak trzymam się tych reguł w 98%. W porównaniu z tym, co żarłem osiem lat temu, ja niemal nie jem słodyczy 😉
Ustal swoje zasady
Moje są moje i działają dla mnie. Metodą prób i błędów ustal własne zasady. Może zrób sobie miesięczny post od cukru i potem stopniowo próbuj tego i owego? Miesiąc bez słodkiego zmieni ci smak. Ja cukru z diety nie wyeliminowałem kompletnie, ale i tak nie jestem w stanie przełknąć przeciętnego “ciasta” z cukierni. Są tak nafaszerowane chemią, że nawet olbrzymia słodycz takiego czegoś nie potrafi zabić tego posmaku.
Dla mnie ważne było, żebym jadł jak najbardziej naturalnie, a niemal wszystkie słodycze należą do żywności wysoko przetworzonej. I niejako z automatu wypadły z mojej diety.
Zależało mi też na zrzuceniu wagi. Przez miesiące i lata śledzenia własnej wagi okazało się, że mój metabolizm magicznie wręcz zamienia cukier w złoto… eee, w tłuszcz. Mniej wagi złapię jedząc kiełbasę, niż pączka.
Trzymaj się ich
Różni ludzie mają różne osobowości. 98% trzymania się moich cukrowych zasad jest dla mnie wystarczające. Ale są też tacy, którzy po spożyciu ziarnka cukru decydują, że są kompletnymi łamistrajkami, że i tak wszystko popsuli, więc można zeżreć i całego torta. Są też tacy, którzy dostają konwulsji na myśl o jakichkolwiek zasadach, traktując to jako zamach na ich wolność.
Musisz znać siebie, przy ustalaniu swoich zasad. Mają być realistyczne dla ciebie.
Atomowe Nawyki
Cokolwiek postanowisz, warto trzymać się wytycznych dotyczących budowania nawyków. W książce Atomowe Nawyki, James Clear podaje zasady, których warto się trzymać:
Dobre nawyki <–> Złe nawyki
zrób go widocznym <–> zrób go niewidzialnym
zrób go nęcącym <–> zrób go odpychającym
zrób go łatwym <–> zrób go trudnym
zrób go korzystnym <–> zrób go kosztownym
Widzialne – niewidzialne
Jeśli chcesz zastąpić słodycze owocami, trzymaj paterę z owocami w centralnym miejscu kuchni, a słodycze upychaj po szafkach.
Nęcące – odpychające
Po tylu latach kontrolowania spożycia już doskonale znam kaloryczność produktów oraz ile ćwiczeń trzeba, żeby spalić to czy tamto.
Słodycze mnie nie nęcą. Raczej mnie odstręczają. Są potwornie kalorycznie. W głębi duszy uznałem je niewarte grzechu. A już te wysoko przetworzone cukierki i ciastka zalatujące chemią? Nie, dziękuję!
Łatwe – trudne
Jeśli masz kontrolę nad swoim środowiskiem spożywczym, po prostu nie przynoś słodyczy do domu. I kiedy nachodzi cię wieczorem ochota na czekoladę albo ptysia, to po prostu ci się odechciewa, bo wymaga wyprawy do sklepu.
Albo zamknij słodycze w pudełku i schowaj do szafki. Nawet taka prosta sprawa, jak odstawienie słoika miodu do spiżarki pod schodami i schowaniu go za innymi słoikami sprawia, że konsumuję tego miodu mniej. Każda wyprawa po niego musi być wynikiem świadomej decyzji, a nigdy nie dzieje się pod wpływem głupiego impulsu.
Korzystne – kosztowne
Nagradzaj się za dobre nawyki, a karz się za złe. Jeśli dobrze skonstruujesz swoje zasady i odpowiednio przebudujesz środowisko, to już po części one będą dyktowały twoje nagrody i kary. Bo jeśli musisz iść po tabliczkę czekolady kilometr do sklepu, bo zachciało ci się słodkiego, a nie masz go w domu, to już sama wyprawa staje się troszkę karą.
Najprościej? Podejmij decyzję i już nigdy w życiu nie zjedz słodyczy.
Najłatwiej? Użyj zasad budowania dobrych nawyków i unikania złych, żeby stopniowo i powoli przebudować swoje zwyczaje żywieniowe.
Podstawy moich nowych nawyków kształtowały się przez jakieś 10 miesięcy, a nigdy nie przestałem ich dostrajać.