Sobie? Sobie to bym powiedział: “Uciekaj! Etat nie jest dla ciebie!!” Ale tobie sprzedam garść luźnych refleksji.
Praca to nie małżeństwo
Nie jest na całe życie. To nie zdrada zmienić pracę. A w dzisiejszym świecie to wręcz zdrowy rozsądek.
Pamiętam, jak mi ciężko było opuścić pierwszą pracę. Zżyłem się z ludźmi. Zespół był świetny. Ale to był typowy obóz pracy.
Teraz te dylematy wydają mi się wręcz zabawne. Moi przełożeni mnie nie doceniali, wykorzystywali i prędko bym się wypalił, a na to nie było mnie stać.
Pracujesz dla doświadczenia, nie dla kasy
Że ci coś zapłacą, to normalne, to część umowy. Nieistotna część (póki nie umierasz głodu, oczywiście).
W pracy na etacie nie ma pieniędzy. Takich prawdziwych. Obecnie tylko w IT można względnie łatwo wyciągnąć kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie na rękę. No, może jeszcze w finansach. A we wszystkich innych branżach sufit jest zawieszony niziutko.
Wybieraj taką pracę, gdzie możesz podnieść swoją wartość, a nie taką, gdzie ci najwięcej zapłacą. Kilka lat w odpowiedniej pracy i to “najwięcej” może się okazać drobnymi w porównaniu z tym, co będziesz w stanie zarobić dzięki inwestowaniu w siebie.
Prawdziwa wartość twojej pracy jest w tym, czego się w niej nauczysz. I nie mówię tu wcale o konkretnych narzędziach czy metodach. To jest głównie okrzepnięcie w swoim zawodzie, nabranie pewności siebie, nauczenie się funkcjonowania w zespole, prowadzenia projektów, prowadzenia innych, itp., itd.
To jest bezcenne. Zwłaszcza, jeśli potem to doświadczenie zamienisz na coś lepszego – inną pracę albo własną działalność.
Bądź najlepszą wersją siebie w pracy
Ze swojej pracy zabierzesz tylko doświadczenie i kontakty. I nic więcej – z każdej jednej.
Więc skup się na cennych doświadczeniach i cennych kontaktach. Jeśli poznasz kogoś, kto jest megaszpeniem, trzymaj się go. Bądź miły dla innych, pomagaj, ucz. Niech zostanie po tobie dobre wrażenie.
Oczywiście, nie daj sobie wejść na głowę pracując za wszystkich w dziale. Ale lepiej przesadzić w tym kierunku, niż być nieużytym leniem i gburem, który nikomu nie pomaga, lub co gorsza – za którego trzeba robić robotę.
Praca nie jest dla mnie
Oprócz posługiwania się językiem angielskim, wyciągnąłem bardzo niewiele przydatnych doświadczeń z moich kilkunastu lat pracy dla kogoś innego. Największą lekcją było dla mnie, że etat to środowisko, w którym nie potrafię dobrze funkcjonować.
Obecnie mam własną działalność, pracuję około 30 godzin w tygodniu i zarabiam dwa razy więcej niż kasowałem w IT. Jednak największym “bonusem” dla mnie jest to, że jestem wolny.
Robię co chcę, z kim chcę i kiedy chcę. Nie potrzebuję żebrać o urlop, jeśli chcę odwiedzić rodzinę czy znajomych. Nie muszę użerać się z przełożonymi, klientami i członkami zespołu, których nie trawię. Nie muszę dostosowywać mojego życia do mojej pracy.
Przecież na etacie najprostsze sprawy, jak wizyta w urzędzie, banku, zebranie w szkole albo obecność na występie dziecka, stają się bohaterską misją. Ileż to trzeba się nakombinować, żeby w godzinach pracy być gdziekolwiek indziej niż w robocie!
Nie dla ciebie?
Praca na etacie to takie tymczasowe środowisko dla młodego człowieka, żeby nie zdechł z głodu. Lecz moim zdaniem, większość ludzi może żyć pełnią życia dopiero wtedy, kiedy sami sobie stworzą swoją pracę – robiąc to, co chcą, z kim chcą, i kiedy chcą.
Czego serdecznie wszystkim życzę.