Jak pogodzić się z tym, że mogę nie osiągnąć niczego, co miałoby dużą wartość po mojej śmierci?

Warto usilnie dążyć do tego, aby coś osiągnąć (zapisać się na kartach historii), czy lepiej pogodzić się z egzystencją na uboczu (niezauważoną)?

To pytanie przeciekawe, tak pełne ograniczających przekonań i uprzedzeń, że chętnie rozłożę je na czynniki pierwsze.

Po pierwsze: “nie mogę”

A skąd wiesz, że nie możesz osiągnąć niczego, co miałoby dużą wartość po twojej śmierci?
Rozumiem, że podróż w przyszłość do końca swojego życia masz już odfajkowaną, stąd ta pewność? Albo jakiś muzułmański fanatyk właśnie trzyma cię na muszce swojego kałasza, kiedy piszesz to pytanie i jak naciśniesz Enter, to on naciśnie spust, więc nie ma szans na jakiekolwiek osiągnięcia, tak?

„Jeżeli myślisz, że coś możesz lub czegoś nie możesz, za każdym razem masz rację”. — Henry Ford

Także, ten…

Po drugie: “duża wartość”

Ile to jest ‘duża’? Milion? Miliard? Rubli, złotych, franków szwajcarskich?

Coś mi się wydaje, że zupełnie nie masz tego zdefiniowanego. Nic dziwnego więc, że “nie możesz” tego osiągnąć.

Po trzecie: “po mojej śmierci”

Czekaj, czekaj. Czyli, jeśli dobrze rozumiem, tą dużą wartość określi ktoś inny, bo ciebie już tu nie będzie, tak?

Mój mózg wybucha! O co tu chodzi!?!?!?!!

Skąd możesz wiedzieć, że “nie możesz”, jeśli “dużą wartość” będzie oceniał ktoś inny i to po twojej śmierci?!

Może za miliard lat wykopią twoje kości i znajdą brakujące ogniwo w łańcuchu ewolucji?! To też będzie po twojej śmierci. A wyobrażasz sobie, ile te kości będą wtedy warte? Pewnie “dużo”.

Po czwarte: “zapisać się na kartach historii”

Stalin i Hitler zapisali się na kartach historii. Judasz i Poncjusz Piłat również. Nieźle chłopaki “poosiągali”, nie?

Po piąte: “usilnie”

Zdaje się, że z tego towarzystwa powyżej przytoczonego, to Hitler i Stalin starali się najusilniej. Jak się do czegoś usilnie dąży, to łatwo przekroczyć nieprzekraczalne granice.
A na kartach historii zapisało się też całkiem sporo ludzi, którzy w sposób zrównoważony i mądry dążyli do swoich osiągnięć.


Chyba sobie ze mnie jaja robisz?
Nie możesz mieć pojęcia, co będzie dużo warte po twojej śmierci. Zwłaszcza, że to nie ty, a ktoś inny będzie oceniał ową wartość. Skąd się więc wzięło to “nie mogę”?!

A egzystencja “na uboczu”, niezauważona, wcale nie oznacza, że “nie osiągniesz”. Przeczytaj sobie tutaj o Janie Tyranowskim, krawcu, i Teresie Buffini, gospodyni domowej. Chciałbym osiągnąć choć ćwierć takiego czegoś niezauważonego, jak oni.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *