Jak walczyć z perfekcjonizmem, zwątpieniem w siebie, prokrastynacją i idącymi za nimi porażkami?

No dobra, przypatrzmy się bliżej temu obrazkowi i jego składowym elementom.

Prokrastynacja, po ludzku ociąganie się, wynika zwykle z wygodnictwa albo strachu. Z wygodnictwa – wiadomo, jak się poociągam i nic nie będę robić, to się nie spocę. Lub strachu: coś tam mnie w tym zadaniu przeraża, więc go unikam jak ognia.

Najśmieszniejsze jest to, kiedy takowe przerażenie przechodzi w inną aktywność. Np. żeby nie pisać pracy albo projektu, wezmę się za rachunki. Albo, jak to się czasem zdarzało moim dzieciom, żeby nie robić pracy domowej, sprzątały w swoim pokoju. W takim przypadku wygodnictwa brak. Jest za to stanowcza niechęć, żeby się zająć zadaniem numer #1.

Zwątpienie w siebie to przypadłość tak powszechna, że zaczynam przypuszczać, że jest to po prostu nieodłączna część ludzkiej psychiki. Wszyscy używamy skojarzeń, wszyscy szufladkujemy informacje, wszyscy w siebie wątpimy.

Co ciekawe, zwątpienie w siebie bardzo często wyraża się negatywnym dialogiem wewnętrznym w pierwszej lub drugiej osobie:
“Jesteś do bani.”
“Nawet nie próbuj, na pewno ci się nie uda, ty frajerze.”
“Jestem beznadziejny.”
“Do niczego się nie nadaję.”
Itd. Itp.

A taki wewnętrzny dialog, jeśli mu się świadomie nie przeciwstawiamy (a mało kto to potrafi), prędziutko nas rozbraja. I nie robimy nic.
“O, przebiegnę maraton!”
“Nawet nie próbuj, na pewno ci się nie uda, ty frajerze.”
“O, racja, to nie przebiegnę.”

To fascynujący mechanizm. Kilka słów w naszej głowie oszczędza nam wydatkowania olbrzymiej ilości energii. Ileż to człowiek by się musiał napocić, żeby do maratonu ćwiczyć, a potem go przebiec! A tu pyk, parę słów w umyśle i dosłownie zero wydanej energii.

Perfekcjonizm to najzwyczajniej w świecie ładnie nazwane tchórzostwo. Owiń gówno kolorowym papierkiem, nazwij toto cukierkiem, a wcale nie stanie się od tego słodsze. W naturze perfekcja nie występuje. Próby jej osiągnięcia są stuprocentowo skazane na porażkę. Czyli celujemy w coś, co i tak nie ma prawa się udać.

A tak naprawdę to celujemy w to, żeby nie dokończyć roboty. Dlaczego? Bo strach nas ściska za gardło – że nas źle ocenią, że skrytykują, że…

Idące za nimi porażki

Tego się nie da powiedzieć delikatnie: POBUDKA!!! Porażki nie idą za perfekcjonizmem, zwątpieniem albo ociąganiem.

Definicja porażki:
1. «przegrana walka lub rywalizacja»
2. «poważne niepowodzenie»

Żeby odnieść porażkę, należy przystąpić do walki lub rywalizacji. Żeby odnieść niepowodzenie, trzeba w ogóle coś zrobić. Żeby książka okazała się porażką należy ją napisać i wydać. Żeby odnieść niepowodzenie w maratonie, musisz przynajmniej stanąć na linii startowej i wyruszyć.

Jak cię złapie i sparaliżuje kolka na trzecim kilometrze, to jest porażka, a nie wtedy, kiedy przekonasz samego/samą siebie, że nawet nie warto spróbować, ociągasz się z treningami, albo z namaszczeniem układasz perfekcyjne plany treningów, zamiast w końcu stanąć na starcie.

Wspólnym mianownikiem wszystkich tych przypadłości jest brak efektywnej akcji. Jak coś cyzelujesz do perfekcji, to nawet coś tam robisz, ale do końcowego efektu nigdy nie dochodzi.

Efektywna akcja to taka, która może doprowadzić do sukcesu. Gwarancji nie ma, ale przynajmniej jest możliwość. Nagadanie sobie i siedzenie na tyłku, ociąganie się, albo robienie czegokolwiek innego, co nie ma najmniejszej szansy na sukces to nie jest efektywna akcja.

Jak walczyć?

Faktycznie walczyć. Wystawiać się na ciosy. Podejmować efektywną akcję. Robić coś. Kończyć to. Pozwolić sobie na porażkę. I na sukces.

Żeby uniknąć krytyki: nie rób nic, nie mów nic, bądź niczym.
—Elbert Hubbard

Opisane przez ciebie “kombo” to właśnie idealny przepis na uniknięcie krytyki. Aby zaś osiągnąć przeciwstawny skutek, musisz robić coś przeciwnego.

Rób coś. Mów coś. Bądź kimś.


Strach, również przed krytyką, zwalcza się najskuteczniej przez działanie:

Ludzka podświadomość to wg niektórych mądrych ludzi jeden wielki mechanizm do oszczędzania energii. Dowalić sobie w myślach i nie kiwnąć paluszkiem?! Genialny mechanizm oszczędzania energii. Ociąganie też działa podobnie.

Pierwszym krokiem do walki z owymi przypadłościami jest samoświadomość, umiejętność zauważania własnych myśli bez automatycznego utożsamiania się z nimi. Ćwicz umiejętność zwaną uważnością, a zwiększoną samoświadomość uzyskasz zupełnie przy okazji:

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *