Czy budowanie znaczenia swojego życia na tym, że ma znaczenie dla innych (np. przy tworzeniu rodziny/związku) w ogóle “trzyma się kupy”?

Zabawne, jak nasze przekonania wpływają na to, co uważamy za możliwe, bądź nie. Jak się z bliska przypatrzeć, to właśnie “znaczenie dla innych” najbardziej przekłada się na znaczenie w dużej skali.

„Jeżeli myślisz, że coś możesz lub czegoś nie możesz, za każdym razem masz rację”.

— Henry Ford

Na przykład taki Jan Tyranowski, krawiec. Niby najzwyklejszy krawczyna. Wcale tak wiele nie dokonał. Ale poczytaj sobie o nim choćby na Wikipedii.
Ten gość, który miał szare i zwykłe życie, przyczynił się do wzrostu duchowego kilkudziesięciu młodych mężczyzn. Między innymi, nauczał Karola Wojtyłę i Mieczysława Malińskiego. Oto świadectwo Jana Pawła II o nim:

Od niego nauczyłem się między innymi elementarnych metod pracy nad sobą, które wyprzedziły to, co potem znalazłem w seminarium. Tyranowski, który sam kształtował się na dziełach św. Jana od Krzyża i św. Teresy od Jezusa, wprowadził mnie po raz pierwszy w te niezwykłe, jak na mój ówczesny wiek, lektury.

Mała skala

Poznaj Teresę Buffini. Teresa coś tam życia użyła za młodu, a potem się ochajtała i zajęła wychowaniem piątki dzieci. Jej mąż był drobnym przedsiębiorcą (teraz jest na emeryturze), zajmował się malowaniem wnętrz.

Teresa to modelowa “szara jednostka”. Zajmowała się domem i dziećmi, prała, sprzątała, gotowała. Pomagała dzieciakom w lekcjach, pilnowała, żeby wyszły na ludzi, pomagały ojcu w prowadzeniu firmy. Chodziła z nimi do kościoła.

Niespecjalnie się czegoś w życiu dorobili. Mieszka w tym samym domu od jakiś 50 lat. Kiedy dzieciaki jeszcze z nimi mieszkały, jedną sypialnię wielkości schowka na miotły zajmowała córka, drugą czwórka chłopaków, a trzecią ona i mąż.

Teraz Teresa ma 91 lat i “w dużej skali” jej życie wydaje się niewiele znaczyć.

Duża skala

Poznaj Briana. W wieku dziewiętnastu lat przybył do USA żeby zarobić trochę grosza i skąpać się nieco w słońcu San Diego (Brian jest Irlandczykiem, i uwierz mi – mam tam rodzinę – słońce rzadko zagląda do Irlandii 😉

Ale został tam na resztę życia. Zrobił najpierw zawrotną karierę w nieruchomościach, a potem jako mówca motywacyjny.
Jest seryjnym przedsiębiorcą, ma kilkadziesiąt biznesów, i tylko jeden z nich zakończył się bankructwem przedsięwzięcia. Niedawno słuchałem wywiadu z Brianem na podkaście, a jego gospodarz napomknął, że główny biznes Briana jest już rzędu miliarda dolarów. A gość nie ma nawet sześćdziesiątki.

Ten jego główny biznes szkoli agentów nieruchomości. Jego przeciętny klient startuje zarabiając $30,000 rocznie, a po kilku latach w programie Briana zarabia 10 razy tyle. Bodajże co ósmy dom w Stanach i co siódmy dom w Kanadzie jest sprzedawany przez kogoś, kogo szkoli jego firma.

Brian występował przed tak wielkimi tłumami jako mówca (i tak często), że jak mówi, na żywo prowadził ćwiczenia definiowania swoich celów już z trzema milionami ludzi!

Ach, jego firma nazywa się Buffini & Co. Tak, Brian jest synem Teresy.

Jak sprawić by nasze życie faktycznie coś znaczyło, w dużej skali?

Chyba najbardziej uniwersalną odpowiedzią na to pytanie jest “bądź najlepszą wersją siebie”. Brian Buffini ma swój podkast, którego namiętnie słucham. Dość często wspomina swoją mamę i chociaż miała ona ‘szare’ życie, to naprawdę fantastycznie je przeżyła. Była świetną matką. Wspaniale wychowała dzieci. A teraz jej syn wpływa na życie milionów osób na całym świecie.

Wkładaj swoje serce w najbliższych ci ludzi, a to może okazać się najszybszą drogą do wpływu w naprawdę dużej skali.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *