Oczywiście, że są takowe nawyki. Zapisywanie wydatków, planowanie budżetu, lista zakupów, inwestycje itp. Skupmy się na kilku z nich.
Zapisywanie wydatków
Największą korzyścią z zapisywania każdego wydatku (nawet zakupu lizaka czy paczki zapałek) wcale nie jest wyrobienie nawyku unikania zbędnego wydawania pieniędzy.
I owszem, jest to pewna korzyść, ale jest ona wtórna i wynika z korzyści pierwotnej. Tą zaś jest zwiększona samoświadomość wokół wydawania pieniędzy. I taka samoświadomość jest niezbędna każdemu utracjuszowi jak woda rybie.
Większość osób, które mają problem z wydawaniem pieniędzy najzwyczajniej w świecie kieruje się emocjami, a nie rozsądkiem. Sam akt zapisania swojego wydatku włącza świadomą część mózgu.
Na pełnym autopilocie możesz poczuć zapach świeżego chleba płynący z piekarni, wyciągnąć kartę i kupić sobie słodką bułę.
Ale, jeśli musisz po tym zapisać swój wydatek, tworzysz pewien bufor, sprawiasz, że musi się pojawić świadome przeprocesowanie tej informacji.
A kiedy zapisujesz każdy wydatek, dość szybko wyrabiasz sobie nawyk. Liczba i częstotliwość powtórzeń buduje nawyk, jak nic innego.
Zachęcam przy tym do używania długopisu i papieru. Asocjacyjna natura ludzkiej pamięci sprawia, że w ten sposób szybciej i mocniej ta czynność wryje ci się w mózg.
Rozmowy z rodziną
To świetny pomysł… o ile możesz się z nią dogadać. Moja żona na wszelkie próby prowadzenia budżetu domowego albo zapisywania wydatków reagowała, jak gdybym chciał złożyć jej pierworodne dziecko w ofierze azteckim bogom.
Dlatego zapisywanie wydatków jest pomysłem lepszym – bo możliwym do zastosowania. Moje wydatki mogłem sobie zapisywać. Więc zapisywałem.
Płać najpierw sobie
W naszej polskiej obiegowej świadomości finansowej nazywamy to oszczędzaniem. Ale oszczędzanie oszczędzaniu nierówne. W tym sposobie chodzi o to, żeby jak tylko przywitasz się z pieniążkami, od razu je rozdystrybuować na konkretne cele. A po wszystkim zostaje ci jakaś kwota, którą możesz wydać.
Podobny efekt mają wszelkie inne działania, które zmniejszają twoją pulę “do rozwalenia” – inwestycje, płacenie rachunków, itp. Ba, nawet rozdawanie pieniędzy ubogim się tu kwalifikuje 😉
Ogranicz sobie dostęp do pieniędzy
Mój 20-letni syn dosłownie przed chwilą zażartował sobie: “Zauważyłem dziwną zależność – gdy rzadziej wychodzę na miasto, to mniej pieniędzy znika mi z konta”.
Dlaczego ta ‘dziwna’ zależność jest jak najbardziej prawdziwa? Mój syn przypadkowo uruchomił pewną zasadę z “Atomowych nawyków” Jamesa Clear’a. Jeśli chcesz swój zły nawyk ograniczyć bądź zaprzestać go, uczyń go po prostu trudniejszym do wykonania.
Wyłącz bezdotykowość swojej karty. W ogóle porzuć karty płatnicze; obracaj tylko gotówką.
Ileż to stwarza zasieków między Tobą a wydawaniem pieniędzy! Musisz iść do bankomatu albo do oddziału banku. Zaplanować takową wyprawę. Już sama myśl o tym sprawia, że odechciewa mi się zakupów.
A jak już obracasz tylko gotówką, to trzymaj ją w sejfie, a jak wychodzisz z domu, to nie zabieraj ze sobą portfela.
Im więcej przeszkód dla zakupów, tym mniej wydasz kasy.