W tym momencie? Jakieś 500%. No, chyba, że mówimy jeszcze o zatrudnieniu na pełen etat. Wtedy to by było jakieś 10000%. Nie po to pracowałem ciężko przez ostatnie osiem lat nad tym, żeby zapewnić sobie wolność, żeby ją teraz sprzedać za marne grosze.
Obecnie jestem zatrudniony na ćwierć etatu, a mój pracodawca bardzo elastycznie podchodzi i do moich obowiązków, i do godzin pracy. W skrócie, mam jak u Pana Boga za piecem.
A to 500%? To wynagrodzenie, to i tak za mało żeby mnie skusić. Elastyczność czasowa musiałaby być podobna, a obowiązki lepsze, niż obecne. I w takim układzie zgodziłbym się zmienić pracę.
A przeszłości, kiedy nie szukałem w pracy czegoś specjalnie więcej niż wynagrodzenia, zmieniałem pracę w okolicach 30%-wej podwyżki. Taka różnica sprawiała, że faktycznie nie było nad czym się zastanawiać. Oczywiście, brałem też pod uwagę długość dojazdu, zakres obowiązków, rodzaj pracy, system pracy, ale bądźmy szczerzy – dla specjalisty IT średniego szczebla jedna praca od drugiej niewiele się różni.