“Pieniądze szczęścia nie dają”

Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Pieniądze szczęścia nie dają.

Dlaczego się z nim zgadzam? Bo takie są fakty.

Naukowcy już dawno przebadali zależności pomiędzy różnymi czynnikami, a szczęściem i jedynym czynnikiem, który może z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, czy ktoś jest szczęśliwy czy nie, są jego relacje.

Jeśli ktoś ma dobre relacje, w przeważającej liczbie przypadków, jest szczęśliwy. Jeśli ktoś ma nędzne relacje, prawie na pewno jest nieszczęśliwy.

Pieniądze a szczęście

A pieniądze takiej relacji nie wykazują. Przebadasz 100 biedaków, a 50 z nich okaże się być szczęśliwymi. Weźmiesz na warsztat 100 bogaczy i połowa z nich może okazać się nieszczęśliwymi. Albo jeden. Albo 99. Bo pieniądze ze szczęściem słabo się korelują.

Pewne ciekawe badanie w Stanach wykazało, że poziom subiektywnego szczęścia rośnie wraz z dochodem tylko do pewnego momentu. Co więcej, ta zależność jest tym słabsza im bardziej zwiększa się twój dochód.

We wnioskach z badania mówiono o tym, że gdy jesteś biedny i twój dochód się zwiększa, to po prostu mniej ciśnie cię życie – że są rachunki do zapłacenia, jedzenie do kupienia i masz na ratę hipoteki. Zwiększenie dochodu dawało raczej spokojniejszą głowę, a nie szczęście.

Historyjka z życia

Rok 2002. Studiowałem dziennie, miałem drugie dziecko w drodze. Żyliśmy za mniej więcej 1100 złotych miesięcznie, z czego prawie połowę zżerał wynajem.

Żona dostała jakąś śmieszną kasę z książeczki mieszkaniowej. 250 złotych, czy coś takiego. Dla naszego budżetu był to duży skok. Ale nie skakaliśmy ze szczęścia pod sufit. Nie staliśmy się 33% szczęśliwsi w moment. Fakt, to było miłe. Chociaż raz nie musieliśmy się martwić jak przeżyć do pierwszego.

Poszedłem na zakupy. Zostawiłem portfel w wózku dziecka przed sklepem. Miałem tam prawie 200 złotych, niemal jedną trzecią naszego miesięcznego budżetu. Ba! Naszego całego majątku! Nie mieliśmy przecież żadnych oszczędności.

Ktoś zajebał ten portfel.

Zorientowałem się w drodze do domu, wróciłem się, szukałem. Na próżno.

Wróciłem i opowiedziałem żonie, co się stało. Oczywiście, była podłamana. Ale przytuliła mnie i pocieszyła, że jakoś damy radę. Nie staliśmy się o 33% mniej szczęśliwi. Mieliśmy relację. Mieliśmy siebie.

To jest źródło szczęścia.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *