Zjadanie żaby, nie brzmi to zbyt przyjemnie, prawda? A co, gdyby chodziło o zjedzenie żaby żywcem?! Fuj! TO dopiero nieprzyjemne. No i właśnie o to chodzi, o kwestię ‘przyjemności’.
Nazwa tej metody wywodzi się od pewnego cytatu:
“Zjedz żywą żabę zaraz po obudzeniu, a przez resztę dnia nie spotka cię nic straszniejszego.” ― Mark Twain
Zanim uciekniesz z krzykiem obrzydzenia – nie, tu nie chodzi o to, żeby codziennie zjadać płaza! Po prostu, koncept Twain’a został przełożony na zarządzanie zadaniami.
“Zjedzenie żaby” to wykonanie najtrudniejszego, najcięższego, najmniej przyjemnego zadania na samym początku. A potem masz już z “górki”. Skoro uporałeś/aś się z najtrudniejszą rzeczą, reszta ‘zrobi się sama’.
Różne żaby
“Żabą” może być dla ciebie jakaś pierdoła, trzyminutowe zadanko, do którego zabierasz się jak pies do jeża. W takim przypadku metoda zjadania żaby jest jak najbardziej przydatna.
Zamiast wymyślać sobie rzeczy do zrobienia, parzyć kawę i robić 100 innych rzeczy, które służą jedynie temu, żeby uniknąć nieprzyjemnego zadania, po prostu robisz je jako absolutnie pierwszą rzecz z rana i masz ten cały chaos z głowy.
Innego rodzaju żaby, to raczej słonie – coś tak wielkiego, że sama myśl o tym cię przytłacza. Więc zamiast wziąć się za robotę, wymyślasz małe zadanka, które można zrobić tu i teraz, i natychmiast poczuć się zwycięzcą. A wielkie zadanie, jak było nieruszone i olbrzymio zniechęcające, takim pozostaje.
Dużo lepiej zabrać się za nie z samego rana i uporać się z nim, jeśli tylko jest do zrobienia w ciągu paru godzin. To ci uwolni zwoje mózgowe do innych zadań.
A jeśli jest naprawdę olbrzymie, jak np. napisanie książki, to nie ma nic lepszego niż poświęcić temu projektowi pierwszą godzinę z rana. Gdy będziesz to robić regularnie, to w końcu doprowadzisz rzecz do końca.
Kiedy to nie działa?
Są tacy ludzie, którym metoda zjadania żaby nie pomaga. Otóż, wykonanie najpierw najbardziej wymagającego zadania tak ich wyzuwa z energii, że przez resztę dnia są do niczego.
Często dla tego typu ludzi lepszą metodą jest zbudowanie sobie swoistej rampy z małych zadanek i dopiero zabranie się za coś wyczerpującego. Małe zwycięstwa dodają im siły i budują rozpęd, więc po jakimś czasie mogą rozwalić i “żabę”.
A czasami, to nie ‘tacy ludzie’, tylko ‘takie dni’. Wiadomo, zarządzanie czasem, to zarządzanie energią. Trzeba trochę znać siebie i swoje możliwości, żeby wiedzieć czy to dobra metoda dla ciebie.
Ja tam lubię zjadać żaby. Zwykle omijanie i przekładanie najtrudniejszych zadań bardziej mnie wypruwa z sił, niż po prostu zrobienie “żaby” na początku dnia. Ba! Często daje mi to satysfakcję i poczucie zwycięstwa, które mnie napędzają do dalszej pracy.
Metoda zjadania żaby
Masz wiele zadań do zrobienia? Weź się najpierw za najtrudniejsze/ najmniej atrakcyjne. Po uporaniu się z nim, pozostałe zadania będą ci się wydawać betką.