Przyjrzyjmy się najpierw definicji motywacji:
motywacja [łac.],
psychol. proces regulacji psychicznych, nadający energię zachowaniu człowieka i ukierunkowujący je; może mieć charakter świadomy lub nieświadomy.
Są dwa odcienie motywacji, a bardzo dużo ludzi, skupia się tylko na jednym z nich – chwilowym popędzie, powodującym wzrost wewnętrznego napięcia, które wyzwala jakieś zachowanie.
I faktycznie, tak rozumiana motywacja na niewiele się zdaje. Jest kapryśna; przychodzi i odchodzi; nie można na niej polegać żeby osiągnąć jakąkolwiek regularność.
Jest o tyle przydatna, że wspaniale nadaje się, żeby coś rozpocząć. Czujesz się zmotywowany/a, nabuzowany/a, więc tym razem zamiast posadzić tyłek na kanapie, bierzesz się w garść i zaczynasz ćwiczyć. A potem może być już z górki, wystarczy, że weźmiesz się za budowę solidnego nawyku.
Drugi odcień motywacji, który każdy z nas przecież zna i przeczuwa, to głęboki powód, żeby coś zrobić.
Nastolatkowie podczas drugiej wojny światowej nie dołączali do szeregów konspiracji dla przelotnego dreszczyku adrenaliny. Mieli swoje ideały, za które gotowi byli oddać życie. To jest głęboka, świadoma motywacja, i takiej jak najbardziej można użyć do tego, żeby ćwiczyć.
Regularność
“Ludzie często mówią, że efekty motywacji nie trwają zbyt długo. Podobnie jest z efektami kąpieli – dlatego jednego i drugiego powinieneś zażywać codziennie.” — Zig Ziglar
Dobrze jest mieć taką głęboką i poważną motywację, ale jeśli nie dotyczy ona spraw fundamentalnych, życia i śmierci, a na przykład tak trywialnej sprawy, jak ćwiczenia, to łatwo o niej zapomnieć na co dzień. I dlatego motywację należy sobie codziennie odświeżać.
Znajdź swój powód, żeby ćwiczyć. Zapisz go. Przeczytaj ten powód każdego poranka.
Moja motywacja do ćwiczeń
W mojej osobistej konstytucji nie ma nic na temat ćwiczeń. Spędziłem sporo czasu badając zwyczaje ludzi sukcesu oraz kwestię osobistej produktywności i zarządzania czasem. I jasnym jak słońce okazało się, że regularne ćwiczenia są niezbędne do utrzymania się w optymalnym stanie. Kropka.
Stało się to częścią mojej osobistej filozofii. Ja po prostu chcę wiele osiągnąć w moim życiu. Żeby wiele osiągnąć, muszę utrzymywać swoje ciało w optymalnym stanie. Kropka.
Co rano powtarzam swoją osobistą konstytucję, która przypomina mi, co chcę osiągnąć w życiu. Kim chcę się stać. To jest moja “motywacja do ćwiczeń”.
Nie napędzam się wizją kaloryfera na brzuchu, ani nie kręci mnie specjalnie pocenie się jak świnia. Napędza mnie ta oczywista oczywistość: muszę pracować na pełnych obrotach, a do tego potrzebuję, żeby moje ciało było w optymalnym stanie.
To jest również moja motywacja do tego, żeby nie jeść wysoko przetworzonej żywności, spać odpowiednio długo i właściwie się nawadniać.
Motywacja automatyczna
Tak jak rodzic nie musi się “motywować” do zmiany pieluszki albo wyjaśniania pracy domowej, tak i ja nie potrzebuję się specjalnie motywować, żeby regularnie ćwiczyć. To jest część mojej tożsamości. Nie wnikam, nie filozofuję, nie deliberuję sam ze sobą, czy mam ćwiczyć, czy nie. Jeśli się nad czymś w tej kwestii zastanawiam, to raczej kiedy, jak, i jak długo mam ćwiczyć.
To jest najlepszy rodzaj motywacji – wynikający z twojej tożsamości. Prędzej utniesz sobie dłoń, niż zdradzisz własną tożsamość. Uczyń ćwiczenia jej częścią, a nie będziesz potrzebował/a zastanawiać się nad swoją motywacją zabierając się do codziennych ćwiczeń.