Medytacja dawno przestała już być traktowana jako magiczna czynność i została gruntownie przebadana przez naukę.

Okazało się, że jest jak magiczna różdżka – pomaga praktycznie na wszystko, a jej efekty są odczuwalne już przy naprawdę małych dawkach (jedna kilkuminutowa sesja dziennie).

Regularnie praktykowana redukuje stres, zwiększa kreatywność, umiejętność skupienia uwagi oraz polepsza pamięć. Eksperymenty dowiodły, że zmniejsza ciśnienie krwi. A to tylko czubek góry lodowej badań nad medytacją.

Bo wiadomo, skoro stresujesz się mniej, a twoja kreatywność i skupienie rośnie, jesteś lepszy we wszystkich obszarach swojego życia, od pracy, po relacje. To naprawdę magiczna różdżka.

Osobiście, za największą zaletę medytacji uważam zwiększenie poziomu samoświadomości. Co mam na myśli? Przede wszystkim to, że zaczynasz sobie zdawać sprawę z myśli, które normalnie niezauważenie przelatują ci przez głowę. Tutaj właśnie upatruję źródeł efektu “magicznej różdżki”.

To w twojej głowie zaczyna się wszystko w twoim życiu. I owszem, różne przypadki życiowe mogą cię zaskoczyć i ci dogryźć, ale w olbrzymiej mierze to nie okoliczności, lecz jak na nie reagujesz, stanowi o jakości twojego życia.

Jeśli więc potrafisz się złapać na marudzeniu i psioczeniu już w twojej głowie, twoje szanse na to, że powstrzymasz się od narzekania, użalania się nad sobą, czy dokopywania samemu sobie, rosną wykładniczo.

A za tym równie szybko rosną twoje szanse na lepsze życie.