Jak zapanować nad swoimi emocjami?

Kwestia filozoficzna – czy to jest w ogóle możliwe? Tzn. czy są ludzie w pełni panujący nad swoją impulsywnością i emocjami? Wątpię. Przynajmniej ja jeszcze żadnego nie spotkałem.

Generalnie, emocje są do tego, żeby je przeżywać, a nie żeby je kontrolować. To trochę tak, jakbyś chciał kontrolować swoje poczucie humoru – przecież kwintesencją humoru jest jego spontaniczność. I owszem, możesz i kontrolować humor – ludzie żyjący z kabaretów i wystąpień stand-up są tego żywym dowodem. Ale w ich przypadku ten humor jest wyreżyserowany, a dochodzą do tego metodą prób i błędów – wypróbowują żarty i skecze na żywej publiczności i sprawdzają, co działa.

Nie można, ot tak, wymyślić żartu ‘z rękawa’, który będzie “zawsze” śmieszny. Nie można zamknąć w sobie wszystkich emocji jak dżina w butelce i ich kontrolować.

Ale trochę można je kontrolować. I tak jak z ćwiczeniem skeczów, im dłużej będziesz praktykował techniki opanowywania emocji, tym lepszy/a będziesz w te klocki. Ale nie zmienisz się w zimny, nieczuły głaz. Jesteś człowiekiem, nie kamieniem.

Co jest problemem?

To pytanie jest dobrze zadane – nie mamy problemu z emocjami, a z impulsywnością. Emocje, wszystkie, są wbudowane w naszą konstrukcję. Obrzydzenie jest potrzebne, żeby unikać paskudztwa, radość, żeby powtarzać to, co daje nam przyjemność, a strach, żeby unikać niebezpieczeństw.

Natomiast wyolbrzymione reakcje, których nie kontrolujemy są problemem. Jeśli nie możesz się powstrzymać od ryknięcia na głos śmiechem w trakcie pogrzebu, albo od wrzeszczenia jakby cię zarzynano, bo zobaczyłeś/aś pajączka, to faktycznie potrzebujesz lepiej kontrolować swoje emocje.

Co pomaga?

Żeby lepiej panować nad emocjami, potrzebujesz tej czysto ludzkiej umiejętności wkroczenia pomiędzy impuls a automatyczną reakcję, pomiędzy emocję, którą czujesz wewnątrz, a twoim zewnętrznym działaniem. Musisz się trochę rozciągnąć jako człowiek. Wkroczyć pomiędzy emocję a działanie ze szczyptą logiki i rozumowania.

Kilka cech/umiejętności, które ci w tym pomogą to uważność, samoświadomość, samoanaliza i samokontrola.

Uważność

Tutaj masz całą odpowiedź na temat jak ją kultywować:

Odpowiedź użytkownika Michał Stawicki na pytanie „Jak praktykujesz swoją uważność?”

Uważam, że to podstawowa umiejętność, na której bazują pozostałe. Uważność sprawia, że coś dostrzegasz, nie w sensie, że dociera to do twoich zmysłów, lecz do umysłu. Otwiera to furtkę do włączenia rozumowania.

Samoświadomość

To trochę taka uważność nakierowana na samego/samą siebie. A więc, nie tylko to, co się wokół ciebie dzieje, nie tylko to, co dociera do twoich zmysłów, ale i co dzieje się w tobie. OK, słyszysz jakiś dźwięk, ale co on robi z tobą? Jest przyjemny, czy nieprzyjemny? Wzbudza jakieś miłe uczucia, czy sprawia, że się wzdrygasz z odrazą?

Większość technik, które pomagają rozwinąć uważność, pomagają i z samoświadomością. A już taka medytacja jest koronnym przykładem. Siedzenie bez ruchu i skupienie się na czymś prostym, sprawia, że stajesz się świadomy/a hordy myśli, które nieproszone pałętają się po twojej głowie. A także odczuć zmysłowych i emocji.

Samoanaliza

To taka bardziej rozumowa samoświadomość. Czasami wymaga wręcz terapii, żeby wygrzebać dlaczego poszczególne sytuacje wywołują u ciebie paniczny lęk albo wściekłość. A czasami jest to proste jak gwóźdź: ot, matka chciała kontrolować każdy aspekt twojego życia i teraz na wszelkie próby kontroli ze strony innych ludzi odpowiadasz automatycznym buntem.

5 najlepszych życiowych nawyków
(codziennie poświęcam ok. 15 minut na pisemną samoanalizę)

Samoanaliza to nie tylko wiedza dlaczego coś czujesz, ale i jak sobie z tym możesz poradzić. OK, bunt ci się włącza z automatu, ale jak potrafisz sobie wytłumaczyć, że ktoś chce coś od ciebie, bo im na tobie zależy, to się uspokajasz.

Samokontrola

To dosłownie, wg definicji:

kontrolowanie swoich reakcji

Nie możesz zabutelkować na wieki w sobie wszystkich emocji, ale od czasu do czasu bycie człowiekiem wymaga, żeby je nie tylko odczuć, ale i trochę przytłamsić. Zdusić wybuch śmiechu na pogrzebie. Nie szarpnąć kierownicą jak jedziesz 130 na godzinę na autostradzie, bo milimetrowy pajączek wkradł ci się do samochodu.

I to jest kwestia ćwiczeń i praktyki. Świadomie wkraczaj w sytuacje, które cię wyprowadzają z równowagi z zamiarem zmagania się ze swoimi reakcjami. Wyobrażaj sobie sytuacje, które cię wyprowadzają z równowagi i swoje odmienne reakcje. Ćwicz je w wyobraźni.

W warunkach kontrolowanych stawiaj czoła swoim demonom. Np. gdy panicznie boisz się pająków, to jak jakiegoś znajdziesz zbliż się do niego na krok i coś tam sobie mądrego w głowie powiedz (“jest za mały, żeby mnie zjeść” ;).

Całkiem dobrym sposobem na radzenie sobie z automatycznymi reakcjami jest zbudowanie mini nawyków, które opierają się na takich samych wyzwalaczach. Np. normalnie na widok pająka rzucasz się do ucieczki; zamiast tego postanawiasz, że najpierw się zatrzymasz i rozejrzysz za najlepsza drogą ucieczki. W ten sposób rzeczy i sytuacje, które wyzwalały w tobie bardzo niezdrowe zachowania mogą ci posłużyć do budowy dobrych nawyków.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *