Jak każdy inny nawyk – przede wszystkim z głową!
Nawyk składa się z wyzwalacza, działania i punktu końcowego. Najważniejszym elementem przy wyrabianiu sobie nawyku, jest wyzwalacz. Najważniejszym, bo w większości od niego zależy powodzenie całego przedsięwzięcia. Jeśli twój wyzwalacz jest solidny i powtarzalny, jest ci dużo łatwiej wyrobić nowy nawyk.
Działanie też jest dość istotne, a zwłaszcza jego wielkość. Co innego posprzątać mój domowy gabinet, a co innego cały dom. Czym innym jest posprzątać ciuchy z wierzchu, a czym innym jest urządzenie przedświątecznych porządków.
A punkt końcowy musi być. Jakiś.
Na przykład punkt końcowy sprzątania mojej żony to “wszystko musi lśnić jak w muzeum albo laboratorium, gdzie opracowuje się szczepionki koronawirusa”.
Jak widać, dobór punktu końcowego też ma swoje znaczenie. Gdybym zaczynał jakiekolwiek sprzątanie z nastawieniem mojej żony, to pewnie bym się poddał, zanim bym rozpoczął.
Seria nawyków
Znając życie, wcale nie zależy ci na jednym wielkim nawyku regularnego sprzątania, lecz raczej na zachowaniu porządku w swoim otoczeniu. Dużo łatwiej osiągnąć to, jeśli zamiast jednego nawyku, wyrobisz ich sobie kilka albo nawet kilkanaście; każdy na odpowiednią “okazję”. To podejście sprawdza się zwłaszcza, jeśli podchodzisz do sprzątania jak pies do jeża, a twój dom wygląda jak stajnia Augiasza.
Zwykle, każdy ma problem z jakimś innym aspektem porządku. Moi synowie nie radzą sobie z zarządzaniem swoimi ciuchami. Zawsze mają jakieś łachy na wierzchu.
Moja żona świetnie potrafi utrzymywać porządek w kuchni… o ile zabierze się za porządkowanie zaraz po tym, jak narobi bałaganu, tak z rozpędu. Gdy jej tego rozpędu brakuje, to musi mobilizować swoje siły nawet i ze dwa dni.
Ja mam wieczny bajzel u mnie w gabinecie. Ostatnio trochę udało mi się to zwalczyć, dzięki właśnie zbudowaniu nawyku regularnego sprzątania.
Podziel sobie więc plan walki na kilka obszarów: inaczej zaatakuj kuchnię, inaczej łazienkę, inaczej górę ciuchów na oparciu krzesła, a inaczej bałagan w papierach. Zbuduj sobie zestaw drobniejszych nawyków na różne okazje.
Wyzwalacz
Najlepiej sprawdzają się trzy rodzaje wyzwalaczów:
-przypominajka; jeśli chcesz sprzątać zawsze o tej samej porze; sprawdza się jeśli twój tryb życia jest bardzo regularny
-sytuacyjny; jest dobry do wyrabiania nawyków;
-oparty o istniejące nawyki; tak zwana “kotwica”; świetny, jeśli już masz jakieś rytuały, taki wyzwalacz jest bardzo solidny
Przypominajki są proste. Ustaw jakiś sygnał na komórce, czy budzik, czy cokolwiek innego. Najważniejsze przy użyciu tej metody jest to, żeby sygnał był faktycznym wyzwalaczem. Nie możesz wyciszać sygnału, albo odkładać sprzątania na pięć minut później. Sygnał -> działanie!
Przykład: Gdy o 16tej uruchomi się alarm na mojej komórce, to zbieram wszystkie brudne ciuchy i zanoszę do kosza z praniem.
Wyzwalacze sytuacyjne wymagają pewnej uważności z twojej strony. Niełatwo jest przypominać sobie o zupełnie naturalnych czynnościach, które na co dzień wykonujemy. Takim wyzwalaczem może być na przykład rozbieranie się, odkładanie naczyń po skończonym posiłku albo wchodzenie do danego pomieszczenia.
Bez pewnej dozy uważności jest dość trudno “przyłapać” się na tej codziennej czynności, żeby przypomniała nam o naszym nowym nawyku.
Przykład: Kiedy wchodzę pierwszy raz w danym dniu do mojego gabinetu, to sprzątam co najmniej jedną rzecz.
Kotwice są najłatwiejsze do zastosowania, o ile masz się do czego zakotwiczyć. Po prostu, jak kończysz jedną czynność, to bierzesz się za sprzątanie. Na przykład codziennie ćwiczysz, albo codziennie odwozisz dzieci do szkoły i zakończenie tych czynności, jest dla ciebie sygnałem, żeby wziąć się za sprzątanie.
A jeśli nie masz jeszce do czego się zakotwiczyć, użyj faktu powstania rano z łóżka. Jest to bardzo powtarzalna czynność, więc z powodzeniem może posłużyć ci za kotwicę.
Przykład: Jak tylko wstaję z łóżka, to je zaścielam.
Zacznij powolutku!
Chyba największym błędem przy wyrabianiu nawyków, a na pewno najpowszechniejszym, jest próba stworzenia meganawyku, kiedy nie ma się żadnych podstaw. Twoja podświadomość wręcz wrzeszczy wtedy z niechęcią. Dlatego zacznij pomalutku, od małych rzeczy.
Jeśli jesteś niepoprawnym bałaganiarzem, jak ja, skup się na najprostszych aspektach sprzątania. Moim nawykiem wcale nie jest sprzątnięcie jednej rzeczy jak wchodzę do gabinetu. To raczej:
Kiedy wchodzę do gabinetu dostrzegam i zapamiętuję co najmniej jedną rzecz do sprzątnięcia.
Na mojej mentalnej liście aktualnie mam brudne piżamy, które trzymam pod poduszką na kanapie od trzech dni, stary rachunek za energię, który leży na moim biurku, i właśnie pisząc tą odpowiedź zauważyłem, że obok drukarki mam niepotrzebna zakładkę do książki.
Ten nawyk jest głupio mały, ale działa. Jak już się wezmę za sprzątanie, to dokładnie wiem, czego się pozbyć. Zaręczam cię, że mój gabinet wygląda o niebo lepiej niż jeszcze kilka tygodni temu.
Zamiast sprzątania
A jeszcze lepszym nawykiem do wyrobienia jest odkładanie rzeczy na swoje miejsce. Wtedy bałagan nie powstaje i nie musisz sprzątać.
Albo raczej powstaje wolniej i musisz sprzątać rzadziej. Przestrzegaj wkładania brudnych naczyń do zmywarki, brudnych ubrań do kosza z praniem, zapłaconych rachunków czy faktur do segregatora, a 80% bałaganu nie będzie miało szansy powstać.