Uważność, interesujące tłumaczenie dla mindfulness. Ja bym to raczej przetłumaczył, jako “bycie w pełni obecnym zmysłowo, w bieżącym momencie, w akceptujący i nieoceniający sposób”.
Bo uważny, to jesteś także, kiedy nawlekasz nitkę na igłę. I fakt, wymaga to bycia skupionym na obecnym momencie, ale nie o to chodzi w zjawisku wyrażanym angielskim słowem mindfulness.
Tu chodzi o to właśnie, żeby nie tylko w momentach skupienia, ale w każdym momencie życia być w stanie obserwować z pewnego dystansu galopadę myśli biegającą po naszej głowie na autopilocie i przejść do “tu i teraz” obserwowanego naszymi zmysłami.
A co ja robię żeby praktykować swoją uważność?
Wiele rzeczy.
1. Modlę się.
Praktycznie każda praktyka, która sprawia, że skupiasz myśli na jednym temacie, ćwiczy twoją uważność. Mam pewien określony zestaw modlitw i intencji, przez który codziennie usiłuję przejść.
Szczególnie użyteczną technikę podłapałem z dzienników błogosławionego Jerzego Matulewicza. Otóż on każdą godzinę swojego życia poświęcał na jakąś intencję. Ja próbuję w ten sposób przesycić intencją każdą moją aktywność. Udaje mi się to zrobić kilkadziesiąt razy dziennie.
2. Medytuję.
Ja medytuję niespecjalnie przejmując się, jaką metodą. Zawsze przy tym skupiam mój umysł na jakimś prostym zmysłowym odczuciu – na tym jak powietrze przepływa przez mój nos, na ćwierkaniu ptaków w okolicy, na sensacjach płynących z mojego ciała (np. na tym jak moje ciało przylega do krzesła).
Medytuję zaledwie kilka minut dziennie. Jest to wystarczająco długo, żeby wyrobić sobie nawyk (wystarczy dwie minuty dziennie, żeby po 11 dniach medytacja stała się twoim nawykiem z 90% prawdopodobieństwem), oraz wystarczająco długo, żeby wynieść pożytek z medytacji. Skutkuje fenomenalnie nawet w małych dawkach.
3. Prowadzę pamiętnik.
Jak dla mnie, pamiętnik jest najskuteczniejszym narzędziem uważności. Ta cecha wymaga opanowania swoich myśli, a nic nie pomogło mi bardziej opanować moich myśli, niż przelanie ich na papier.
Żeby coś spisać, musi się to wyklarować. To nie może być chmura emocji poplątanych z pojedynczymi wykrzyknikami, jak to często bywa z wewnętrznym dialogiem.
Twoja podświadomość rozumie język emocji, więc się nim posługuje. Twoja świadomość wymaga słów i jeśli chce coś pojąć, musi przetłumaczyć emocje na słowa. Pisanie w pamiętniku jest takim właśnie swoistym procesem tłumaczącym z języka podświadomości “na nasze”.
Zacząłem medytować około rok po utrwaleniu nawyku prowadzenia pamiętnika. Słyszałem wcześniej jak trudne jest medytowanie dla początkujących, jak rozbiegane myśli ich potwornie rozpraszają i jak frustrujące jest to doświadczenie.
Dla mnie to nie było nic podobnego. Byłem tak przyzwyczajony do potykania się z moimi myślami przez mój pamiętnik, że dla mnie były to zupełnie naturalne zjawiska.
Myślę, ze pomógł mi też specyficzny sposób, w jaki prowadzę mój pamiętnik. Otóż, codziennie zadaję samemu sobie jedno pytanie i odpowiadam na nie na piśmie. Czasami dotyczy ono tak trywialnych rzeczy, jak zaplanowanie następnego projektu, ale najczęściej dotyka mocno mojego świata emocji: pytam się o moje obawy, ambicje, trudne przeżycia, marzenia, itp.
4. Refleksja.
Jest to niezgodne z naszą intuicja, prawda? Refleksja to przecież wracanie do tego, co było, a nie obecność w bieżącej chwili. Jednak każde zadanie, które narzuca wędzidło dzikim myślom pomaga wykształcić uważność.
Refleksja sprawia, że kierujesz swój umysł ku jakiemuś zagadnieniu i nim się w pełni zajmujesz. Tą samą umiejętność możesz potem zastosować, żeby skierować swój umysł ku temu, co dzieje się w obecnej chwili.
Używam wielu technik, praktykując moją intencjonalność. Każdego ranka powtarzam moją osobistą konstytucję, czytam cytaty oraz książki, które ukształtowały moją osobistą filozofię, ustalam priorytety na bieżący dzień, modlę się poświęcając mój dzień, a czasem poszczególne czynności, Bogu.
Wszystkie te czynności przypominają mi, co jest dla mnie ważne w życiu i jakimi wartościami się kieruję. Bez takiej praktyki i powtarzalności, bez intencjonalnego przypominania sobie, co jest ważne, bardzo łatwo przychodzi mi uwikłać się w codzienną gonitwę i wyłączyć głębsze myślenie.
Uważność się praktykuje. Do tego potrzebne są odpowiednie nawyki. Bez praktyki, nic w życiu się nie umacnia.
Gorąco cię zachęcam do wdrożenia choćby jednego z powyższych nawyków w swoim życiu. One naprawdę pomagają. Jestem tego żywym przykładem.
Pingback: Co powinieneś umieć i wiedzieć, aby poradzić sobie w życiu? | Przekroczyć Siebie
Czy wraca Pan do swoich wdzięczników, czyta Pan, co wcześniej napisał?
Bardzo rzadko.