Jak poradzić sobie z ograniczającymi przekonaniami?

Ja sobie nie radzę!

Z takowymi przekonaniami to sobie może dalajlama radzi. A może i nie. A przeciętny zjadacz chleba? Zero szans.

Przede wszystkim, żeby w ogóle sobie poradzić z ograniczającym przekonaniem, należy je wyizolować ze swojej ogólnej filozofii życiowej i uznać, że jest ono ograniczające.

Obydwa zadania są znacznie ponad siły zwykłego śmiertelnika. Nasze przekonania, ograniczające czy nie, są częścią naszego światopoglądu i obrazu samego siebie. A nie ma rzeczy trudniejszej do zmiany, niż obraz samego siebie. Łatwiej jest wyrwać się z alkoholizmu albo twardych narkotyków.

Żeby więc poradzić sobie z ograniczającymi przekonaniami, trzeba dokonać dwóch niemożliwości, jedna po drugiej: rozpoznać swoje przekonanie, a potem je jakoś zmienić.

Rozpoznawanie ograniczających przekonań

Na moim kursie coachingowym nauczyłem się wspaniałej techniki, która pomaga ocenić, czy dane przekonanie ci służy, czy też nie. Wystarczy odpowiedzieć sobie na pięć pytań:

Jeśli odpowiesz w większości na “tak”, to przekonanie ci służy. Jeśli w większości na “nie” – nie służy ci. Czasami odpowiedzi nie są binarne, i wychodzi “a, to zależy…”. Przyjrzyj się od czego ‘zależy’, w jakich sytuacjach przekonanie ci służy, a w jakich nie, które są częstsze, albo mają dalej idące konsekwencje. Na koniec niemal zawsze da się przeważyć na jedną lub drugą stronę.

Pierwsza niemożliwość

Wracamy do punktu zero: ale jak znaleźć przekonanie do rozpoznania?!

Pytania są super, ćwiczenie działa świetnie, jest tylko jeden problem- moje przekonania są tak sklejone z moją filozofią życiową i tym, co uznaję za swoje “ja”, że w 99.99% przypadków nie potrafię ich nawet zauważyć.

Podobnie jak nie zastanawiam się zbyt często na świadomym poziomie, jak to jest, że chodzę – jak to poszczególne mięśnie, stawy, układ nerwowy i zmysły współdziałają układając się w jedną, płynną symfonię ruchu – tak też nie egzaminuję moich poszczególnych przekonań. A nawet nie za bardzo to potrafię.

Spróbuj rozłożyć na czynniki pierwsze postawienie nawet jednego kroku: które mięśnie najpierw się odpalają, które stawy i w jakiej kolejności się zginają – no i najważniejsze – czy potrafiłbyś powtórzyć cały ten proces świadomie kierując poszczególnymi mięśniami i stawami?

Równie trudne jest odklejenie, wyizolowanie i przeegzaminowanie jednego przekonania.

Jak pokonać pierwszą niemożliwość?

Najłatwiej: poprzez współpracę z innymi.

Przede wszystkim, kiedykolwiek ktoś się z tobą nie zgadza, jest to sygnałem, że jakieś przekonania wchodzą tu w grę. Nie musisz więc iść do psychoterapeuty albo zatrudniać coacha.
Wystarczy, że twoja koleżanka ci powie, że jesteś głupi/a, bo… Albo mama ci powie, że twój wybór szkoły/pracy/dziewczyny (niepotrzebne skreślić) jest do bani.
Za każdym razem jak się trochę jeżysz w obronnej reakcji w trakcie interakcji, możesz w tym szukać jakichś przekonań do przeegzaminowania.

Chociaż dużo łatwiej jest jednak iść do psychologa albo coacha. Oni są wyszkoleni do tego, żeby wyłapywać twoje przekonania, i do tego, żeby je rozmiękczać i zmieniać.

Jak pokonać drugą niemożliwość?

Zmiana obrazu samego/samej siebie. Zmiana przekonania. Jeśli już namierzysz konkretne przekonanie, możesz je przeegzaminować za pomocą ćwiczenia z pięcioma pytaniami. Uświadomienie sobie, że przekonanie faktycznie jest ograniczające, zrobi ci przynajmniej trochę roboty w kierunku zmiany owego przekonania.


I to tyle, co mogę ci poradzić wedle jakiegoś uniwersalnego algorytmu. Zmiana przekonań to bardzo osobista sprawa i nie ma jednej metody, która zadziała dla wszystkich. Ale mam garść technik i wskazówek.

1. Szybko i na amen.

Czasami przekonania zmieniamy w jednej chwili. Andy Andrews, amerykański autor, który świadczy konsultacje dla największych firm i klubów futbolu, stwierdził w swoim wywiadzie, że tak naprawdę człowiek się zmienia, jeśli potrafi sobie odpowiedzieć na dwa pytania:

Czy to ma sens?

I co mogę na tym zyskać?

Zgadzam się z Andym. Można się zmienić szybko i dramatycznie.

Kiedy przeczytałem “The Slight Edge”, uznałem, że filozofia zawarta w tej książce ma sens, i że tak naprawdę nie mam nic do stracenia, a wszystko do zyskania, jeśli uda mi się ją wdrożyć w życie. A potem dramatycznie zmieniłem moje życie w przeciągu kilku miesięcy.

2. Powoli i stopniowo.

To jest coś, co rekomenduję w mojej książce, „Trickle Down Mindset” – żeby zmienić swoją filozofię życiową, obraz samego/samej siebie i swoje przekonania, potrzebujesz zadbać o trzy rzeczy:

-jakie treści konsumujesz

-jak wygląda twój wewnętrzny dialog

-z kim spędzasz czas

Twoja filozofia życiowa i wszystkie przekonania, które się na nią składają, są wynikiem właśnie splotu tych trzech czynników. Filozofia życiowa jest jak twój system operacyjny, zaprogramowany poprzez interakcje z otoczeniem i twoją wewnętrzną interpretację tych interakcji. A inni ludzie są dla nas naturalnym, najważniejszym źródłem i danych, i interakcji, i opinii.

“Kto z kim przestaje, takim się staje”. W tym staropolskim przysłowiu kryje się głęboka życiowa mądrość.

Samoświadomość

Spośród trzech czynników kształtujących filozofię życiową, kontrola nad wewnętrznym dialogiem jest najtrudniejszą sztuką. Na tym mogą się rozbić wszelkie próby zmiany przekonań. Bo co z tego, że wyłączysz TV, a zaczniesz czytać mądre książki, co z tego, że zapiszesz się na kursy, zajęcia i zaczniesz spędzać czas z ludźmi zupełnie innego formatu – jeśli w swojej głowie nadal będziesz się opierać jakimkolwiek zmianom? Przecież w zakątku swoich myśli, można sobie skutecznie wszystko obrzydzić i odrzucić:

“Ba! No jasne, że mu to pomogło, ale ja nie mam…”

“Co za głupota! Przecież doskonale wiem, że…”

Dialog wewnętrzny większości ludzi jest na pełnym autopilocie. Ledwie sobie zdajemy sprawę, że takie myśli przelatują nam przez głowę. Nawet ich nie zauważamy, tak jak na co dzień nie zauważamy sufitu nad swoją głową. Te myśli są częścią naszego świata i akceptujemy je bez żadnych zastrzeżeń, przyjmujemy jak prawdę objawioną. Przede wszystkim dlatego, że ich nawet NIE zauważamy.

Żeby zauważyć i odeprzeć argumenty dialogu wewnętrznego potrzebna jest umiejętność zwana samoświadomością. I tutaj pojawia się kolejna droga do zmiany przekonań…

3. Przez nawyki.

Na przykład, żeby rozwinąć sobie umiejętność samoświadomości, można posłużyć się nawykami. Medytuj, chodź na spacery w naturze bez żadnych zagłuszaczy myśli (typu podcasty czy audioboki), rób sobie krótkie pauzy, żeby przeegzaminować swoje stany uczuciowe – możliwości jest multum.

Jeśli chodzi o konsumowanie treści, nawyki są jeszcze łatwiejsze do zastosowania. Nazwij sobie nowe kanały telewizyjne, magazyny, blogi, podcasty, które będziesz oglądać, słuchać, czytać. Ustal sobie wymiary czasowe- jeden odcinek, 5 stron dziennie, 10 minut dziennie. I tyle. Konkrety. Zmień swoje źródła danych, konsekwentnie trzymaj się tych zmian (nawyki!) a twoje przekonania się pozmieniają.

Przebywanie w towarzystwie innych ludzi też można trochę “znawykować”. Zapisz się na jakieś cotygodniowe zajęcia, a wkrótce będziesz mieć nawyk pojawiania się tam – i korzystania z dobrodziejstw naturalnego naśladownictwa innych ludzi.

Już starożytni filozofowie twierdzili, że stajesz się tym, co robisz regularnie. A dzisiejsza nauka tylko to potwierdza. Około 40% rzeczy, które na co dzień robimy, jest w pełni automatyczna. To nawyki zapisane w naszych mózgach; ścieżki neuronowe odpalające się w pętli bez naszej wiedzy czy decyzji.

A ja twierdzę, że te 40% czynności determinuje w długim okresie 95% wszelakich wyników w naszym życiu. Jeśli nie jesteś konsekwentny/a, to rzeczy, które robisz od czasu do czasu mają niewielki wpływ na twoje życie (i przekonania). Ot, jednego dnia zjesz marchewkę, drugiego dnia hamburgera, a sumaryczny wpływ na twoją sylwetkę, energię i zdrowie będzie mniej więcej zero. Ale spróbuj jeść marchewkę codziennie; albo czekoladę; albo hamburgera. I odkryjesz prędziutko, że nawyki żywieniowe mają potężny wpływ na twoje życie.

Podobnie jest ze wszystkim co robimy regularnie albo nieregularnie. Efekty nawyków kumulują się w czasie. Efekty jednorazowych czynności znoszą się wzajemnie i w długim okresie mają minimalny wpływ na twoje życie.


Poradzenie sobie z ograniczającymi przekonaniami, to podwójna niemożliwość: najpierw trzeba takie zauważyć, a później je jeszcze zmienić.

Obie te niemożliwości są spowodowane nagminnym przyklejeniem się do własnego ego. Nie odróżniamy naszych przekonań od swojego ja, ani od rzeczywistości.

Techniki na radzenie sobie z ograniczającymi przekonaniami są przeróżne, ale trzeba je stosować indywidualnie. A ich elementem wspólnym jest uważność. To podstawa, żeby przekonania wyizolować i określić, czy cię ograniczają, czy nie.

Najbardziej skuteczne metody angażują innych ludzi – oni nie nabierają się na twoje przekonania tak łatwo, jak ty.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *