Jak oszukać inflację i zachować wartość oszczędności?

Phi, to proste. Wystarczy inwestować w coś, co ma wyższą stopę wzrostu niż inflacja.

Tzn. to brzmi bardzo prosto, ale w rzeczywistości jest sporo trudniejsze. Bo realna stopa inflacji w Polsce to około 3%.

A oprocentowanie na kontach oszczędnościowych oscyluje teraz około 0.1%. Nijak się nie da zarobić, prawda?

I tu mamy właśnie pierwszą, podstawową i najważniejszą lekcję inwestowania, jeśli z tej odpowiedzi wyniesiesz tylko to, to już będziesz “do przodu”:

Inwestycje ZAWSZE wiążą się z ryzykiem. Nawet twoje trzymanie pieniędzy na koncie oszczędnościowym jest nim obarczone. Bank może zbankrutować. No, ale od tego mamy Bankowy Fundusz Gwarancyjny! Ufff… Lecz co, jeśli wszystkie banki zbankrutują? Co jeśli państwo polskie zbankrutuje?

Ryzyko jest zawsze.

Teraz druga najważniejsza lekcja, która nie trafia do umysłu, jeśli pierwsza nie jest utrwalona:

Zwrot z inwestycji jest proporcjonalny do ponoszonego ryzyka.

Powyższe zdanie jest prawdziwe w idealnym świecie. W naszym świecie możesz namówić szwagra, żeby dał ci pieniądze, które przegrasz na zakładach albo nieumiejętnie spekulując na giełdzie. Ty nic nie ryzykujesz (szwagra i tak nigdy nie lubiłeś!), a jego zwrot z inwestycji jest mocno ujemny.

Ale generalnie ta zasada się sprawdza. Banki dlatego dają tak mało za trzymanie w nich pieniędzy, bo jest to stosunkowo bezpieczna inwestycja. Małe ryzyko, mały zwrot. Większym ryzykiem jest bankructwo Polski, stąd około 1.3% stopa zwrotu obligacji 10-letnich skarbu państwa. Ale to nadal ryzyko niewarte nawet inflacji.

Żeby osiągnąć wyższą stopę zwrotu z inwestycji niż stopa inflacji, trzeba ponieść większe ryzyko. Co zupełnie nie spina mi się z wyrażeniem, którego użyto w pytaniu: “zachować wartość oszczędności”.

Oszczędności

Przede wszystkim, oszczędności się oszczędza. Obarczone jest to minimalnym ryzykiem – że skarpetka z pieniędzmi pod materacem spali ci się razem z domem, albo twój bank zbankrutuje, a ty akurat miałeś/aś tam 101 tysięcy euro, więc Bankowy Fundusz Gwarancyjny zwróci ci tylko sto tysięcy. To ryzyko jest tak minimalne, że aż pomijalne.

Ale w momencie, kiedy wyciągasz oszczędności ze skarpety albo konta i inwestujesz je w cokolwiek- chociażby obligacje skarbu państwa- to przestają być oszczędnościami, a zaczynają być środkami inwestycyjnymi. Narażonymi na ryzyko. I mogą wyparować. A jak wyparują, to wartości nijak nie zachowają.

Bo zwykle całość zainwestowanych środków jest narażona na ryzyko, a wysokość ryzyka różni się tylko pomiędzy inwestycjami. Jeśli zainwestujesz w startup i ten zbankrutuje, utracisz środki równie skutecznie, jakbyś zainwestował/a w obligacje jakiegoś kraju, a ten by zbankrutował. Różne jest tylko prawdopodobieństwo bankructwa startupu, a na przykład Włoszech.

Oszczędności są do oszczędzania. Mają być zabezpieczone przed ryzykiem; to w idealnym świecie. W naszym, realnym światku mają być wystawione na minimalne ryzyko.

Inwestycje

I chyba właśnie dlatego “inwestycje” o stopie zwrotu mniejszej lub równej stopie inflacji można od biedy traktować jako oszczędności. Trzymając kasę na koncie oszczędnościowym inflacja uszczknie ci mniej niż gdybyś je trzymał/a na zwykłym koncie. Pieniądze na lokacie stracą na wartości mniej niż na koncie oszczędnościowym. Wpakowane w obligacje stracą mniej niż na lokacie.

Środki inwestycyjne, to coś innego niż oszczędności. One z definicji mają przynieść więcej, niż są teraz warte… i z definicji mogą wyparować, jeśli ryzyko, którym jest obciążony instrument, w który zainwestowałeś/aś, się zmaterializuje.


Zdrowy rozsądek, nakazuje więc lokować oszczędności w instrumentach o niewielkim ryzyku… i niewielkiej stopie wzrostu.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *