W żadnej sytuacji nie powinniśmy być dla siebie zbyt surowi. Możemy być surowi, ale w sam raz, na tyle na ile zasługujemy.
Łatwiej powiedzieć, niż wykonać. To naprawdę ultratrudna sztuka, żeby ocenić samego siebie obiektywnie. Jak napsocisz—ukarać siebie adekwatnie. Jak zrobisz coś dobrze, pochwalić samego siebie.
Nie przesadzić ze słodzeniem sobie. Nie być dla siebie zbyt surowym.
Jeśli potrafisz to wszystko umiejętnie wyważyć, to pewnie jesteś Dalajlamą.
Negatywność
Z własnego doświadczenia i z informacji zwrotnych od moich czytelników wiem, że “zbyt surowi” jesteśmy dla siebie zbyt często. A prawdę mówiąc, to wszyscy i na okrągło.
Nikt cię tak surowo nie osądza, jak ty sam/ą siebie. A już na pewno nikt na świecie nie odsądza cię od czci i wiary w taki wulgarny i prymitywny sposób, jak ty sam/a to sobie robisz. Nasz dialog wewnętrzny jest wypełniony nieczystościami jak ściek.
Łaskawcy?
Zdaje się, że bywają i ludzie “zbyt” łaskawi dla siebie. Ale ja jeszcze takiego nie spotkałem. Zresztą, chyba tylko psychopaci takimi są (uprzedzając uwagi: nie, Dalajlama taki nie jest, on siebie osądza idealnie w prawdzie, w punkt 😉 ).
Jesteśmy stworzeniami stadnymi, a mechanizm wewnętrznego dialogu jest idealnym narzędziem do utrzymania swojej pozycji w stadzie. Lepiej samemu sobie dowalić w myślach, niż żeby wódz musiał nas przywoływać do porządku przy całym plemieniu. Więc jesteśmy dla siebie zbyt surowi, żeby inni nie musieli być takimi dla nas.
Bo cóż by się stało bez tego mechanizmu, gdybyś był/a dla siebie zbyt łaskawy/a? Inni mieliby cię za aroganckiego dupka. Skoro ciągle uważasz, że jesteś najwspanialszy/a, skoro nie przyjmujesz krytyki, skoro zawsze “masz rację”, to jest to żadna przyjemność przebywać w twojej okolicy.
Ani relacje ani praca nie mają szans w takim układzie. I ludzie się od ciebie izolują.
Jak rozplątać ten węzeł gordyjski?
Obie skrajności są niezdrowe. Niemal wszyscy jednak przesadzamy w stronę surowości. Radą na to jest, po pierwsze, być dla siebie łagodniejszym. Łagodność to cnota. Jeśli masz wątpliwości, skłoń się ku łagodności.
Rola przyjaciół
Najlepszym wyjściem jest współpraca z ludźmi, którym możesz zaufać i zapytać ich o ocenę twojej osoby. “Możesz zaufać” oznacza, że nie będą ani zbyt surowi, ani zbyt łaskawi. Nie nadużyją twojego zaufania żeby ci doje..ć, ani nie będą ci słodzić bez sensu, tylko po to żeby nie wypaść z twoich łask.
Więc przełożony raczej nie może liczyć na pełną szczerość od podwładnych, a dzieci od rodziców. Te relacje są zbyt bliskie i są uwikłane w zbyt wiele interesów.
Dlatego najlepszymi sędziami naszego postępowania są przyjaciele, wiesz, ci przez duże P. Zresztą w języku polskim jest właśnie taka konotacja tego słowa.
U nas nie ma “bestfriend’ów”; albo ktoś jest przyjacielem i możesz mu zawierzyć (“prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”), albo jest tylko znajomym czy kolegą i trzymasz go na dystans.