Jest co najmniej kilka wytłumaczeń i pewnie wzajemnie się przenikają i kumulują. Po pierwsze żadni ‘wszyscy’, lecz wszyscy, którzy się wypowiadają. To prosty efekt góry lodowej:
Ci, którzy wychynęli nosa ponad powierzchnię życiowych zmagań mają wystarczająco dużo powietrza w płucach, żeby krzyczeć i chwalić się swoimi zarobkami i wspaniałymi zajęciami. A ci poniżej powierzchni walczą o życie, więc na taki luksus ich nie stać.
Pytasz o sprzątaczki, kasjerów i zawody fizyczne. Założę się, że oni się swoimi zarobkami nie chwalą, bo uważają, że nie mają czym. Już tak mamy w naszej zachodniej kulturze, że osądzamy człowieka po jego zajęciu. A w ludzkiej naturze mamy tak, że sobie wszystko upraszczamy, żeby się myśleniem nie męczyć. I proste skojarzenia bierzemy za rzeczywistość.
Sprzątaczka? A to bieda. Kierowca tira? To cham i prostak, co to nie pogardzi usługami, nomen-omen, tirówek. Prawnik? A, to szycha! Informatyk? Nie wie, jak prawdziwe życie wygląda, ale zbija kokosy. Autor? O, ten to ma dobrze, siedzi se na tyłku, a pieniądze mu wręcz z nieba spadają. Itp., itd.
I wszyscy w tych schematach żyjemy, nasiąknęliśmy nimi już od dzieciaka. Więc sprzątaczki i kasjerzy sami nie uważają swoich zajęć za godne opisywania, czy chwalenia się nimi. A przecież ‘internety’ głównie do tego służą – żeby się chwalić.
Autor – zawód marzeń
To jest idealny przykład. W mediach, filmach, serialach, zawód pisarza jest wręcz przysłowiowy. Wszyscy ‘wiedzą’ na czym on polega. Popisze se taki gościu ze dwie godziny z rana, a potem nie wie co z czasem zrobić. A co miesiąc kasuje grube sumki ze sprzedaży książek. No, tylko handlarze narkotyków mają lepiej!
Zawód autora jest obdarzony wielką estymą, zupełnie niezasłużoną. W rzeczywistości takiego zawodu praktycznie nie ma. Ponad 99% autorów nie może wyżyć z samego pisania. Więc są kasjerami i sprzątaczkami, a po godzinach coś piszą. Ale pracą na kasie się nie chwalą, a swoimi książkami a i owszem.
Jak wygląda rzeczywistość autora?
Na koniec 2017 roku prezes Amazona, Jeff Bezos, zdradził, że ponad tysiąc niezależnych autorów zarobiło ze sprzedaży książek na Amazonie ponad sto tysięcy dolarów rocznie. Sto tysięcy zielonych to sumka, która nawet w USA pozwala na wygodne życie. Dość powiedzieć, że inżynier lotnictwa zarabia średnio 82 tysiące dolców.
Jest tylko jedno “ale”. Niezależnych autorów na Amazonie jest ładnych kilka milionów. Jeśli nie kilkanaście. Pięć milionów jest całkiem bezpiecznym założeniem.
Co oznacza, że taką ładną sumkę zarabia jakieś 0.2 promila autorów. Ale nie każdy musi mieć willę z basenem, pewnie z jakieś 2 promile pisarzy może żyć z samego pisania.
Pozostałych 998 na tysiąc musi jakoś jeszcze na życie zarabiać. I oni raczej się nie chwalą swoimi zarobkami w Internecie. Nie ma czym. Aha, i nie gloryfikujmy czasem autorów, którzy wydają swoje książki tradycyjnie, przez wydawnictwa. Obecnie zarabiają średnio mniej niż ich niezależni koledzy.
Kasjerka z Biedronki zarabia więcej niż połowa autorów, niezależnych, czy publikowanych tradycyjnie. I ma większe bezpieczeństwo finansowe, ubezpieczenie zdrowotne i widoki na emeryturę. I to jest rzeczywistość. Ale to ta niewidoczna rzeczywistość, część góry lodowej poniżej powierzchni morza.
Nie każdy prawnik, lekarz i informatyk jest bogaczem, ale jest takowych wystarczająco wielu, żeby być widocznymi w życiu publicznym. Ale choć kasjerka z Biedry zarabia więcej niż 50% autorów zarabia na książkach, to bogatych kasjerek brak całkowicie. I są niewidoczne w publicznej przestrzeni. Jak i w Internecie.