Tak, naprawdę pozwala.
Szczególnie podoba mi się tu słówko “pozwala” – gwarancji nie daje, ale pozwala.
Przede wszystkim, Reguła 10,000 Godzin mówi o intensywnym treningu. Więc te obiekcje, że tylko odwalenie 10 tysięcy godzin nie uczyni cię mistrzem, są całkowicie chybione. Nie o ‘odwalaniu’ mówi ta reguła, lecz o intensywnym treningu, o wkładaniu serca i głowy w osiąganie mistrzostwa.
Wzmianki o talencie są mocno przesadzone. Oczywiście, jeśli masz metr czterdzieści w kapeluszu, to raczej gwiazdą kosza nie zostaniesz. I nieważne ile będziesz ćwiczyć. Ale to są ograniczenia fizyczne, a nie kwestia talentu. Na przykład, ja jestem facetem, wiec nie urodzę dziecka. To nie jest kwestia tego, że nie mam talentu do macierzyństwa. To kwestia czysto fizyczna.
Praktyka czyni mistrza
Pytanie było zamknięte, więc już na nie odpowiedziałem. Ale nie odmówię sobie przyjemności opowiedzenia dlaczego owa reguła działa. Praktyka czyni mistrza ponieważ jesteśmy do tego biologicznie uwarunkowani.
Kiedy powtarzasz jakąś czynność, myśl, cokolwiek, w twoim mózgu tworzy się ścieżka neuronowa. Kolejne iteracje ‘cokolwiek’ sprawiają, że ścieżka się rozbudowuje. Już to powoduje, że twoje reakcje są szybsze i bardziej automatyczne. Mniej musisz myśleć nad tym co robisz, “samo wychodzi”. Wszyscy to znamy na przykład z nauki jazdy samochodem. Na początku było to potwornie skomplikowane, lusterka, gaz, sprzęgło, hamulec, biegi… A po jakimś czasie prowadzenie auta stało się dużo łatwiejsze.
Ale to nie wszystko. Kiedy tylko ścieżka neuronowa staje się wystarczająco duża i aktywna (nie pamiętam czy naukowcy doszli, który czynnik ma większe znaczenie), zaczyna ją otaczać substancja zwana mieliną, która wzmacnia impulsy neuronowe.
Twoja ścieżka neuronowa przewodzi je szybciej i są jeszcze mocniejsze. A im więcej, szybciej i mocniej je przewodzi, tym bardziej rośnie ścieżka i tym grubsza warstwa mieliny ją otacza. Istne perpetum mobile.
A to nie wszystko
Żeby było jeszcze fajniej, budowa ścieżek neuronowych nie ogranicza się do prostych ścieżek i prostych czynności. Tak naprawdę ta metafora służy temu, żebyśmy zrozumieli o co chodzi na prostym schemacie, ale w rzeczywistości nasz mózg tak nie działa. Nie tworzy mapy połączeń, lecz sieć połączeń.
I taki tenisista zbuduje sobie ścieżki do forhandu, do backhandu, serwu, czytania gry przeciwnika i co tam jeszcze jest w tenisie istotne (znam się na tym jak kura na gwiazdach), a one wspólnie tworzą pewną współzależną sieć, która stanowi o tym, że jest mistrzem.
Instynktownie czujemy, że wszelkie działania wymagające zaangażowania naszego ciała tak właśnie działają – sport, granie na instrumentach, jakieś rzemiosło, itp. Ale to dotyczy też zupełnie abstrakcyjnych dziedzin, jak na przykład gra w szachy, programowanie albo optymalizacja baz danych.
Optymalizacja baz danych
W mojej poprzedniej pracy byłem w zespole z megaszpeniem od baz danych Microsoftu. Próbował mi wtłoczyć trochę wiedzy do głowy, bez większego powodzenia. Byłem odporny na wiedzę i niezainteresowany tematem.
Ale jak zmieniłem robotę, to na sam wstęp dostałem bardzo ambitne zadanie audytu bazy danych. Zadziwiłem sam siebie prowadząc ten projekt. W efekcie końcowym baza klienta przyspieszyła ponad dwukrotnie. Jestem przekonany, że to co najmniej w 80% zasługa tego, że siedziałem kilka metrów od Bogdana przez parę lat i podświadomie wręcz załapałem trochę z tego, co on robił.
No i kwestia praktyki. Mogłem sobie być niezainteresowany, ale robotę trzeba było robić, więc z tysiąca czy trzech przepracowanych przy bazach danych, co najmniej kilkaset spędziłem walcząc z wydajnością i optymalizacją
Talent jest przereklamowany
Ma jakiś tam wpływ na osiągnięcie mistrzostwa. Ale talent zawsze przegra z praktyką. Ten gość metr czterdzieści w kapeluszu, który do NBA się nie dostanie? Niech sobie intensywnie poćwiczy 10 tysięcy godzin, a będzie lepszy w kosza niż 90% dwumetrowych dryblasów.
W książce “The Talent Code” autor Daniel Coyle przytacza kilka niesamowitych przykładów i garść danych, które całkowicie obalają mit o talencie.
Był sobie taki szalony Węgier, który zrobił eksperyment na swoich trzech córkach. Chciał udowodnić, że ludzie są jak tabula rasa, że można ich zaprogramować praktycznie do wszystkiego. Jako dziedzinę wybrał sobie szachy, właśnie dlatego, że jest to czysto abstrakcyjne zajęcie (nie potrzebujesz do tego wzrostu czy płci). Wszystkie trzy jego córki były bardzo dobre w szachy, a dwie z nich zostały arcymistrzyniami.
Ćwiczenie zawsze zbuduje przewagę nad talentem. Daniel nawet zasugerował, że talent w większości przypadków to kwestia praktyki we wczesnym wieku.
Na przykład ponad 90% mistrzów w sprincie na krótkich dystansach miało starsze rodzeństwo. A co robi maluch, żeby dogonić starsze rodzeństwo? Szybciej przebiera nóżkami.
Więc tym utalentowanym mistrzom ścieżki neuronowe biegania po prostu zbudowały się za młodu. Wykształcili sobie talent przebierając nóżkami, żeby dogonić starsze rodzeństwo.
Jeszcze trochę o biologii
10 tysięcy godzin pozwala na osiągnięcie mistrzostwa, o ile te godziny są w miarę skupione w czasie. Jeśli masz 60 lat i rozmieniłeś te 10 tysięcy na 3-4 dekady swojego życia, twoje ścieżki neuronowe są na pewno słabsze, a otoczka mielinowa cieńsza, niż u nastolatka, który sześć ostatnich lat poświęcił na to żeby intensywnie ćwiczyć się w danej dziedzinie.
I pomimo twoich rozległych doświadczeń młody będzie większym mistrzuniem niż ty. I tu chyba leży cała tajemnica ścieżek neuronowych i otoczek mielinowych. Każde 10 tysięcy godzin praktyki na pewno pozostawi jakieś ślady w twoim mózgu. Ale jeśli te 10 tysięcy zostaną skompresowane w krótszym czasie, twoje ścieżki neuronowe będą przypominały autostrady, a otaczająca je otoczka mielinowa będzie jak gruba lina okrętowa.
Tak, 10 tysięcy godzin praktyki – intensywnej i z pełną intencją – pozwala na osiągnięcie mistrzostwa. Jesteśmy do tego biologicznie uwarunkowani.