Ja bym tu odróżnił uzależnienie od telefonu od uzależnienia od smartfonu. Obecnie posługuję się dwoma telefonami:
Zaręczam, że sposób użycia jest diametralnie różny w przypadku każdego z tych urządzeń 😉
Od telefonu, to były uzależnione moje siostry w ich nastoletnich czasach, kiedy wisiały godzinami na słuchawce naszego stacjonarnego aparatu. Natomiast obecnie większość mieszkańców tej planety jest uzależniona od swoich smartfonów.
A co leży u podłoża tego uzależnienia? Proste, najpotężniejszy narkotyk znany ludzkości:
Dopamina
Jest to organiczny neuroprzekaźnik w naszym organizmie, pełniący rolę hormonu. W przeszłości robiono eksperymenty, w których badani pacjenci mogli sobie sami zapodawać dopaminę bezpośrednio dzięki elektrodom podłączonym do mózgu. I za każdym razem trzeba było przerywać eksperymenty, bo ludziska mogli nie jeść i nie pić, byle tylko sobie dozować coraz więcej dopaminy.
A co ma to wspólnego ze smartfonami?
Dopamina wydziela się zarówno jako nagroda “za coś” – więc, jeśli widzisz, że twój post dostał kolejnego lajka, to dostajesz dopaminowy strzał – jak i antycypacja samej przyjemności – więc, kiedy dostajesz powiadomienie, z tej czy innej aplikacji, to już się cieszysz na samą myśl, że być może to nowy lajk.
I tak to się kręci. Dostajesz notyfikacje, robi ci się dobrze. Sprawdzasz co tam się dzieje w wirtualnym świecie i czujesz się jeszcze lepiej. Dostajesz następne powiadomienie i…
Nic dziwnego, że smartfony stały się uzależniające. To taki nowoczesny dozownik dopaminy, tylko trochę inny niż w przytoczonych wyżej eksperymentach.
Na szczęście nasze smartfony nie są aż tak skuteczne, jak elektrody w mózgu, inaczej ponad połowa ludzkości już by wymarła z głodu i pragnienia. Lecz są wystarczająco skuteczne, żeby uzależnić i spaprać nam życie – jak każde uzależnienie. Ileż to pożyteczniejszych rzeczy można by zrobić, zamiast macania telefonu przez pięć godzin dziennie?!?
To nie przypadek
Aplikacje – zwłaszcza gry i media społecznościowe – są tak pisane, żeby łatwo i szybko uzależniały. Powiadomienia są nie po to, żeby cię o czymś faktycznie powiadamiać, tylko po to, żebyś poczuł/a antycypację przyjemności, zanim jeszcze zaczniesz używać aplikacji. Twórcy gier i apek są opłacani za to, ile twojej uwagi potrafią ci ukraść, na ile wyłączasz swój mózg i dajesz się prowadzić na autopilocie.
A najszybszym skrótem do skradnięcia twojej uwagi, jest zalanie twojego mózgu dopaminą.