To normalne, że przynosimy nasze frustracje z pracy do domu. Praca wysysa energię. Dojazdy zabierają czas na życie prywatne.
I nie chodzi tu tylko o negatywy. Przecież w pracy i fajne rzeczy się dzieją, skończysz projekt, dostaniesz nagrodę, pochwali cię klient albo przełożony i wracasz do domu z lepszym nastrojem.