Moją najlepszą, ukochaną rozrywką jest…

Bez dwóch zdań, najlepszą dla mnie rozrywką jest czytanie. I to w obydwóch znaczeniach – najlepiej się przy tym bawię i przynosi mi najwięcej korzyści.

I to w sumie jest chyba definicją “najlepszej” rozrywki. Bo na pewno spacerki i rowerek są dla mnie korzystne i pożyteczne. Ale tak świetnie się przy nich nie bawię.

A oglądanie “Pitch Meetings” na YouTube jest dużo zabawniejsze niż 99.9% książek, które czytałem. Ale czy takie korzystne? Dobrze jest się szybko lepiej poczuć. Gorzej, jeśli w pogoni za tym poczuciem radosnej lekkości odpalasz kolejny filmik i kolejny, a czas ci przecieka między palcami. Słyszałem, że ludzie tak mają 😉

sześć nawyków czytelniczych których używam

Jakoś tak jestem już skonfigurowany, że czytanie czegokolwiek uaktywnia mi mózg, nawet mało sensownych artykułów na portalach pseudo dziennikarskich. A już taka Quora, Medium to uczta dla moich neuronów. Zaś dobra książka… potrafię się w takowej zagubić.

Spotkałem się już z wieloma badaniami, które stwierdzały, że czytanie ma pozytywny wpływ na wiele różnych aspektów życia. Któreś z tych badań mówiło, że nawet czytanie pulp fiction zwiększa zakres słownictwa, a co za tym idzie zdolność do absorpcji wiedzy.

Oddziaływanie

Grunt, że w ogóle ma wpływ na nasze życie. Ile razy zdarzyło ci się obejrzeć 90-minutowy film, żeby stwierdzić na koniec: “Ugh, co za szmira!”, wzruszyć ramionami i kontynuować swoje życie jak gdyby nigdy nic?

Tymczasem czytanie fikcji sprawia, że stajesz się podobny, wewnętrznie, do bohaterów książki. Łącznie z tym, że jeśli głównym bohaterem jest jakiś świr i psychopata, to możesz mieć psychoskręty w złym kierunku. Oczywiście, ten efekt nie jest permanentny; lub raczej permanentny jest, bo wpuściłeś kogoś obcego do swojej głowy, ale bardzo szybko słabnie z czasem.

Pewnie dlatego mam zwicha w kierunku ratowania świata – za dużo się naczytałem o bohaterach, którzy świat ratowali, taka moja ulubiona konwencja, niezależnie od gatunku.

Nauka

Zresztą ja i tak czytam głównie nie-fikcję. Poradniki, biografie, historia, filozofia – co najmniej 90% książek przeczytanych przeze mnie w ostatnich latach zaliczała się do którejś z tych kategorii.

Mam taki sam pęd do nowości, jak każdy inny człowiek, ale u mnie ten pęd jest zaspokajany przez czytanie. Nie przewijam postów na FB, nie skaczę po filmikach na YT, tylko czytam i każdy poznany fakt jest dla mnie takim małym odkryciem, które wyzwala mi w mózgu dopaminę.

Przez czytanie uczę się najlepiej. Zostają mi w głowie koncepty, historie i fakty. Zwykle potrafię nawet je z powrotem w książce wyszukać. A nauka z audio albo video? W moim przypadku to straszliwa porażka. Wpada jednym uchem, wypada drugim. A jak chcę jakiś fragment odnaleźć, bo wpadł mi w ucho, to zajmuje mi to 10 razy tyle, co wyszukanie czegoś w tekście.

Skupienie

Niemało już badań wykazało, że czytanie wzmacnia koncentrację. A zdolność skupienia swojej uwagi w dzisiejszym, wiecznie rozproszonym świecie, to wręcz supermoc.

A że przeczytałem już w życiu tysiące książek…

A oprócz tego czytanie redukuje stres, zwiększa zdolności kognitywne, pomaga lepiej spać(!), ulepsza analityczne myślenie

No i świetnie się przy tym bawię. Nawet czytając rozprawy duchowe albo wyniki badań naukowych.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *