Jaki, z pozoru błahy problem, może całkowicie zniszczyć lub uprzykrzyć życie?

Każdy, nawet z pozoru błahy problem może całkowicie zniszczyć lub uprzykrzyć życie. Dlaczego?

Bo tak naprawdę nie problemy niszczą nasze życie, tylko to, co my sami o nich myślimy. Są ludzie na tym świecie, dla których problemem jest, że jeżdżą dwuletnim autem i koniecznie “muszą” je wymienić, bo takim rzęchem przecież aż wstyd jeździć. A dla 99.9% ludzkości to nie byłby nawet błahy problem.

My, jako ludzie, potrafimy uczepić się każdej pierdoły. Miałem trochę w życiu do czynienia z psychicznie chorymi. Oni są jak zdarta płyta. Coś im tam w głowie kliknie i trzymają się tej myśli jak pies kości. I dla nich problemem może być UFO, KGB, albo osobiste krzywdy – czasem wyimaginowane, żeby uciec od rzeczywistości – doznane całe dekady temu.

I owszem, ich przypadki są przesadzone i przerysowane, ale ilustrują tą naszą powszechną zdolność do czepiania się każdej bzdury. NIC nie jest za małe, żeby zniszczyć ci życie.

Nie potrzeba nawet problemu

Mojemu przyjacielowi ze Stanów, Jeff’owi, spanie na brzuchu nieomal zniszczyło życie. Ot, miał taki nawyk. I ten nawyk nie miał większego wpływu na jego życie… dopóki nie schudł z 20 kilogramów.

I wtedy zaczęły się przewlekłe i okrutne bóle pleców. Jeff poszedł z tym do lekarza i dostał jakieś mocne prochy. Mówił, że czuł się po nich otumaniony i zmęczony, ale przynajmniej nie czuł bólu.

A co ma do tego spanie na brzuchu? Dopóki miał 20-kilogramową oponkę na brzuchu nie miało to specjalnego efektu dla jego kręgosłupa. Bez tej oponki, kręgosłup mu się trochę supełkował. Dopiero po ładnych paru latach odkrył, że to właśnie powodowało bóle pleców. Nie musiał brać prochów, wystarczyło, żeby przestał spać na brzuchu.

Prochy od lekarza uzależniały. Jeff nie wiedział tego, dopóki nie stwierdził, że odstawi je na próbę na tydzień. Dostał klasycznych symptomów odstawionego ćpuna. Spuścił draństwo w kiblu i już nigdy do tych środków nie wracał.

Ceną był rok walki. Objawy głodu narkotykowego, ale też permanentne zmęczenie. Dopiero po dwunastu miesiącach znowu czuł się sobą.

A co by było, gdyby nie spuścił tego dziadostwa do kanalizacji? Kto wie? Może skończyłby jak klasyczny narkoman? Drobna sprawa, spanie na brzuchu, a mogło zniszczyć jego życie.

Uważność

Jeff był na tyle świadomy swojego stanu, że postanowił podjąć próbę. Na ogół, jesteśmy tak uwikłani we własne historie w głowie, że nie potrafimy się z nich wyrwać. I błahe rzeczy stają się nam uprzykrzeniem albo i niszczą nasze życie.

Bardzo łatwo jest wpaść w koleiny własnych myśli. Żeby się z nich wydostać potrzeba uważności i samoświadomości.

Wystarczy tyle: gdy ktoś ci mówi, że w danej kwestii przesadzasz, potrafisz zatrzymać się i przyznać mu rację, zamiast bronić swojego zdania (że naczynia trzeba koniecznie wsadzać do zmywarki, szczoteczkę do zębów trzymać dokładnie na tej półce, albo obcinać paznokcie, gdy są dłuższe niż milimetr).

To, co dla ciebie jest problemem, dla wielu innych może być w ogóle niezauważalne.

Deska klozetowa

W moim domu mamy klasyczny problem małżeński – opuszczanie deski klozetowej. Zapominam o tym, dość często. A mojej żonie uprzykrza to życie.

To mogłoby nawet zniszczyć nasze małżeństwo. Moja żona głośno i niemiło artykułuje swoje niezadowolenie z racji tego, że musi wykonać tytaniczną robotę opuszczania po mnie deski. Niby błaha rzecz, prawda? Za bardzo się tym chyba nie zmęczy? Korona jej z głowy nie spadnie?

Wystarczy, że bym to powiedział głośno, a mielibyśmy problem niszczycielskich rozmiarów 😀

Ekspres do kawy

Na 40tkę dostaliśmy od rodziny ekspres do kawy. Całkiem fajny. Ale jego obsługa stała się problemem uprzykrzającym życie mojej żonie.
Ile ja się nasłuchałem, że ona znowu dolała wody albo wyrzuciła fusy! Robiłem to co najmniej tak samo często, ale nie biadoliłem za każdym razem, jak mi jest ciężko dolać wody do zbiornika.

Ciągłe uwagi mojej żony zaczęły mi działać na nerwy. Przez jakiś czas się z nią szarpałem, teatralnie meldowałem: “Dolałem wody do ekspresu!” Niewiele to pomogło.

Widzisz? Błaha rzecz, nawet pożyteczna i pozytywna. A oto stała się źródłem utrapienia.

W końcu, bez słowa, dyskusji i deklaracji, przejąłem całkowicie obsługę ekspresu. Za każdym razem jak z niego korzystam, dolewam wody, upewniam się, że tacka ociekowa jest opróżniona, jak tylko pojemnik z fusami jest pełen, to go opróżniam, oraz sprawdzam poziom ziarenek.


Każdy problem może zniszczyć albo uprzykrzyć życie. Głównie dlatego, że mamy tendencję do skupiania się na problemach i negatywach.
A jeśli wziąć sprawy w swoje ręce i przyjąć odpowiedzialność za problem (jak ja z ekspresem), to znika. Nie tyle z naszego życia (ekspres przecież sam się nie obsługuje), co z naszej głowy.
Bo tam się właśnie rodzi ogromna większość naszych problemów.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *