Jak radzisz sobie z długotrwałym stresem?

Nie radzę sobie. I to nawet na czysto biologicznym poziomie. Długotrwałe wystawienie na hormony stresu (kortyzol, adrenalina, noradrenalina) prowadzi do kaskady przeróżnych dolegliwości, od czysto fizycznych jak zmiany w komórkach na poziomie DNA, do psychicznych – depresji.

Hi, hi, w podstawówce miałem panią od biologii, która dostała ksywę “pani Zgon”. Każdy wykładzik na lekcji kończył się tym, że dana sytuacja prowadzi do zgonu – od chodzenia w przepoconej koszulce, przez siadanie na zimnym betonie, po niewłaściwe odżywianie. Więc, ten długotrwały stres prowadzi do zgonu, a nie do “radzenia sobie”.

Chociaż o ile rozumiem intencję pytania, to tu chodzi raczej o to, jakie są moje prywatne metody, które od zgonu mnie odwodzą. Oto kilka moich sposobów, które działają u mnie i mogą zadziałać u ciebie.

1. Przeformułowanie.

W książce Big Potential, autor Shawn Achor, opisał firmy i organizacje, które częścią swojej kultury organizacyjnej uczyniły nie zwalczanie stresu, ale wykorzystanie stresu.
Koronnym przykładem była amerykańska armia. W armii stawki mogą być najwyższe, na szali może wylądować i twoje życie, i masz to wpisane w oczekiwania zawodowe. A jednak ludzie się garną do tej roboty.

To, jak myślisz o stresie czyni go szkodliwym, albo wręcz przeciwnie – pożytecznym. Patrząc pozytywnie, stres jest sygnałem, że na czymś ci zależy. I to jest dobre. Najgorsze, co może spotkać istotę ludzką, to egzystencjalna apatia. Jeśli na niczym ci nie zależy, to już nie jest życie, to piekło na ziemi.

Więc mam mnóstwo rzeczy, które mnie w życiu stresuje – czy wystarczy na wypłaty dla współpracowników, gdzie znaleźć nowych klientów, które zadania oddelegować, żebym nie był wąskim gardłem, jakie oceny ma mój syn, który w tym roku zdaje maturę, itp.
Ale wszystkie te rzeczy oznaczają, że mi na czymś zależy – na dobrostanie moich współpracowników, produktywności, rodzinie, itd.

Niezbędne umiejętności

Przeformułowanie to najpotężniejsza broń przeciwko stresowi, wymaga jednak pewnych umiejętności, które nie są powszechne w dzisiejszym społeczeństwie. W szkole się ich nie nauczysz.
To samoświadomość (garść wskazówek jak ją praktykować znajdziesz tu) i uważność (plus parę innych, ale te są główne i niezbędne). Żeby móc przeformułować swój stres, przede wszystkim musisz się przyłapać na tym, że się stresujesz. Musisz też mieć właściwe pojęcie, co cię stresuje.

dlaczego powinniśmy medytować?

Niestety, większość ludzi obecnie żyje w takim pędzie, że żaden z powyższych warunków nie jest spełniony, a żeby obydwa się zgrały, to równie częste, co pełne zaćmienie Słońca.
Słyszałem o historii faceta, który opisywał psychoterapeucie symptomy, jakie odczuwa w ciele i dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że to ściskanie w brzuchu, to jest głód! Pomylił niepewność egzystencjalną z pustym żołądkiem! Po rostu nie jadł rano śniadań, więc co rano go ściskało w dołku.

Tak samo możemy ignorować oznaki stresu, bagatelizować je, albo mylić z czymś kompletnie innym, np. wyczerpaniem.

Podobnie bywa z powodami stresu. Może to wcale nie terminy w pracy cię stresują, tylko poczucie, że za mało czasu spędzasz ze swoja rodziną? O wiele łatwiej jest skupić się na tym, że zależy ci na twojej rodzinie, niż na tym, że zależy ci na nie drażnieniu szefa.

Dlaczego przeformułowanie jest takie potężne?

Bo cię autentycznie odstresowywuje. Podejrzewam, że gdy myślisz o jakimś zadaniu albo sytuacji w kategoriach “zależy mi”, w twoich żyłach płynie zupełnie inny koktajl hormonalny, niż kiedy myślisz “muszę, inaczej się uduszę!” Kortyzol pewnie nie wydziela się w tak dużym stężeniu i pewnie występuje w towarzystwie zupełnie innego miksu hormonalnego. Stąd i długotrwałe skutki takiego podejścia są inne niż skutki długotrwałego stresu.

Wskazówka:

Ćwicz uważność i samoświadomość. Ćwicz również zmianę znaczenia, jakie przypisujesz stresogennym sytuacjom z “to mnie niszczy” na “zależy mi na tym”.

2. Odprężenie

Takie prawdziwe, a nie znieczulanie się farmakologią, używkami albo aktywnością (ile razy nie próbuję się odprężyć za pomocą oglądania serialu, kończy się to maratonem i wyczerpaniem, a nie odprężeniem).

A jak ty się odprężasz, to już twoja sprawa. Jedni biegają, inni medytują, sposobów jest milion i jeden. Oto kilkanaście, których sam używam, lub słyszałem, że są pomocne dla innych:

-spacer
-intensywny wysiłek fizyczny
-ciepły prysznic/ kąpiel w wannie
-masaż
-przytulanie
-modlitwa
-pomoc komuś w potrzebie
-prowadzenie wdzięczniczka
-ekspresja artystyczna- malowanie, rzeźbienie, śpiew, pisanie
-prowadzenie pamiętnika
-medytacja
-planowanie kolejnego dnia
-ćwiczenia oddechowe/ głębokie oddychanie
-rozciąganie
-gry towarzyskie
-rozmowa z przyjacielem

3. Podstawy.

Nader często próbujemy ‘radzić sobie ze stresem’ zamiast po prostu zadbać o siebie. Sen. Nawadnianie. Oddychanie. Aktywność fizyczna. Prawidłowe odżywianie. Te wszystkie obszary są notorycznie zaniedbywane, a potem się człowiek dziwuje, że się stresuje.

Najpierw należy zająć się sobą na zwykłym, biologicznym poziomie, a dopiero potem trzeba się zastanawiać nad stresem! Naprawdę, mogę policzyć na palcach jednej ręki ludzi, których znam, a którzy z czystym sumieniem mogą powiedzieć, że śpią wystarczająco dużo, właściwie się odżywiają, wystarczająco się ruszają i piją – tak na co dzień.

To są podstawy, żebyś codziennie miał/a energię. Bez tych podstaw, odrobina ciśnienia zestresuje cię dużo bardziej niż gdybyś był/a w pełni sił.

Garść wskazówek:

Badaj i poznawaj siebie. Potrzeby snu czy żywieniowe są indywidualne. Niektórzy mogą spać po 4 godziny dziennie i normalnie funkcjonować, ale większość nie. Jednym służy bardziej dieta wysokobiałkowa, innym wegetariańska. Itp., itd.

Twoje ‘dbanie o siebie’ musi być spersonalizowane, ma działać dla ciebie.

4. Podstawy mentalne.

A w tym obszarze jest jeszcze gorzej. Znaleźć kogoś, kto docenia wartość małych, codziennych rytuałów, które odżywiają duszę i umysł, jest równie trudno, co znaleźć jednorożca.

Nie mówię tu o deklaracjach, ale o czynach.
Są i NewAge’owcy, którzy głoszą prawdy objawione o częstotliwościach energetycznych, ale w powszechnym zabieganiu odkładają swoje duchowe i umysłowe ćwiczenia na ‘bootcamp jogi’ raz do roku.
Są i katolicy, którzy są absolutnie głęboko wierzący, ale ich życie duchowe ogranicza się do godziny mszy w niedzielę.

Jesteś istotą ludzką. Oprócz twojego (zwykle zaniedbywanego) ciała, masz jeszcze duszę i umysł. Nieprzypadkowo wiele sposobów na odprężenie, które podałem w punkcie #2 dotyczy czynności umysłowych/ duchowych.

Mamy potrzeby duchowe. Mamy potrzeby umysłowe. Mamy potrzeby emocjonalne, bo jesteśmy stworzeniami do głębi stadnymi. To wszystko składa się na bycie człowiekiem. I musisz o te potrzeby zadbać. Nie raz od wielkiego dzwonu, ale regularnie, codziennie.

Wskazówka:

Znajdź swój własny sposób na nic nierobienie. Tylko tak możesz stworzyć przestrzeń, żeby swoje potrzeby rozpoznać, a potem zaspokoić. Ignorowanie ich jest najszybszą drogą do kumulacji stresu- nie dość, że życie ci dowala ze wszystkich stron, to jeszcze sam/a sobie dokładasz gnając do przodu i totalnie zaniedbując swoje potrzeby.


Stres jest nieodłączną częścią życia. Nie stresują się tylko mieszkańcy cmentarza i ludzie na mocnym haju.

Można znacznie zmitygować stres po prostu dbając o siebie na wszystkich poziomach. Wtedy masz siły, żeby mierzyć się z codziennymi wyzwaniami.

Różne sposoby na relaksację warto stosować regularnie oraz doraźnie -kiedy stres cię wręcz przytłacza.

Najlepszym sposobem na permanentne radzenie sobie ze stresem, jest przeformułowanie w swojej głowie z “to mnie niszczy” na “zależy mi na tym”.

Żeby być do tego zdolnym, praktykuj – codziennie! – uważność i samoświadomość.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *