Jak przejść od pisania felietonów do pisania książek non-fiction?

A czymże różni się felieton od książki nonfiction? Jedynie długością.

No, w felietonach to można sobie jeszcze popłynąć, być jedynie ‘opiniotwórcą’. Książka wypełniona felietonami sprzeda się jedynie w przypadku jakiegoś znanego nazwiska, z wyrobioną już marką.
A książka nonfiction, która rozwiązuje jakiś problem, zainteresuje każdego, kto z tym problemem się zmaga.

Ja pisałem posty na blogu zaledwie przez jakieś cztery miesiące, zanim zacząłem pisać moją pierwszą książkę. To naprawdę nie jest taka wielka sztuka.

(moja pierwsza książka)

Poza tym, wcale nie trzeba przechodzić od jednego do drugiego. Te dwie formy idą ręka w rękę. Felietony pozwalają ci na ciągłą praktykę oraz ciągły kontakt z twoimi odbiorcami. Możesz “zmierzyć”, co ich porusza, czym są zainteresowani, jakie mają problemy.

Wtedy nie piszesz do pustej kartki papieru, do pustego ekranu, lecz do żywych, konkretnych, ludzi.

Jak ja zaczynam pisanie książki

Na początku przechodzę sobie przez listę pytań, w większości marketingowych. Nie przytoczę ich tu wszystkich, bo mam je po angielsku, ale przytoczę tu próbkę:

Jaki jest przekaz książki w jednym zdaniu?

Kto jest docelowym odbiorcą?

Jaki problem rozwiązuje książka?

Jakie korzyści przynosi jej przeczytanie i zastosowanie w życiu?

Dlaczego wydawca miałby się nią zainteresować?

Dlaczego dziennikarze mieliby się nią zainteresować?

Dlaczego czytelnicy mieliby ją polecać swoim znajomym?

W kolejnym kroku, rozpisuje sobie plan książki – rozdziały i zagadnienia, które będę poruszał. Albo odwrotnie 😉

Mając już taki szkielet, dodaję trochę mięska: do każdego rozdziału planuję trzy główne punkty. Następnie do każdego punktu wymyślam trzy pytania, które mógłby mieć do nich czytelnik.

Pisanie

Samo pisanie książki jest dokładnie identycznym procesem, jak pisanie felietonu. Sadzasz tyłek na krześle i stukasz w klawiaturę. Kropka. Żadnego udziwniania, żadnego wymyślania. Książka składa się z rozdziałów, które składają się z akapitów, składających się ze zdań złożonych ze słów.

Piszesz, i wszystko składa się do kupy.

W skrócie, żeby przejść od pisania felietonów, do pisania książek, trzeba przejść przez trzy etapy:

1. Pomysł.

Książka “ot, tak, bo se coś napiszę” raczej nie znajdzie zbyt wielu czytelników. Do wyklarowania pomysłu służą pytania o przekaz, rynek i odbiorców.

2. Plan.

Jest kilka pisarzy-jednorożców na świecie, którzy potrafią napisać dobrą książkę bez wstępnego szkicu. Kilka małych książeczek udało mi się napisać w ten sposób.

Ale jeśli skrobiesz coś dłuższego niż 50 stron, to lepiej najpierw stwórz plan. Pisząc zaś non-fiction to już w ogóle jest niezbędny krok. A na pewno krok, który szalenie ułatwia proces pisania.

3. Pisanie.

Prościzna. A na tym wykłada się najwięcej aspirujących pisarzy. Więc Ty, z Twoją praktyką felietonisty, masz tu znaczną przewagę.


To tyle o pisaniu. Napisanie książki non-fiction, to jednak tylko 20% procesu. Post produkcja to może kolejnych 20%. Reszta to promocja i marketing. I felietonista powinien zapytać o te kwestie, a nie o pisanie 😉

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *