Jak obieram cele w życiu?

Ale cele w życiu, czy życiowe cele? Bo to poważna różnica. Praktycznie każdy cel, jaki sobie obieram, jest ‘w życiu’. Poza życiem, to mam tylko jeden cel – życie wieczne 😉

Moje cele życiowe

Moje cele życiowe są determinowane przez to, kim chcę się stać. Tak naprawdę “kim” jest moim celem, a wszelkie zadania na drodze do tego celu, choćby i miały trwać parę dekad, nie są celami samymi w sobie.

Co więcej, to “kim” ma dość odległy horyzont czasowy. Na łożu śmierci chcę móc powiedzieć: oto właśnie takim człowiekiem się stałem. A co idzie za tym horyzontem czasowym – nie mam bladego pojęcia, jak większość z tych celów osiągnę. Więc co robię? To, co wydaje mi się, że mogę zrobić dzisiaj, żeby się zbliżyć do owych ideałów.

Konkretny przykład

Opowiem to na podstawie jednego celu, który już zrealizowałem. Chciałem zostać pisarzem. Ni w ząb nie wiedziałem, jak się do tego zabrać. “Już” po miesiącu odkryłem, co robią pisarze – piszą! Wtedy zacząłem w miarę regularnie pisać.

Potem było sporo nieudanych eksperymentów- pisanie fikcji po polsku, dwa zdechnięte blogi po angielsku, aż w końcu wpadłem na pomysł (a raczej podsunęła mi go przyjaciółka), pisania poradników o rozwoju osobistym.

Pierwszą książeczkę (50 stron), wydałem w jakieś osiem miesięcy po wpadnięciu na pomysł zostania pisarzem, ale nawet wydawszy ją, jeszcze nie uważałem się za pisarza. Dopiero kolejne osiem miesięcy regularnego pisania, wydane cztery kolejne książki, w tym mojego pierwszego bestsellera, uczyniły mnie w moich własnych oczach pisarzem.

Jak widać, moja droga do osiągnięcia zamierzonego celu była wyboista, miała wiele ślepych uliczek i wyniknęła z tego, co akurat umiałem i potrafiłem sobie wyobrazić.

Bezcelowość

Generalnie, rzadko stawiam sobie konkretne cele i myślę, że nieźle na tym wychodzę. Dzięki temu tracę sporo skupienia, które cele stymulują, ale za to jestem otwarty na nieprzewidziane możliwości.

Na przykład, piszę tą odpowiedź z Budapesztu, a wizyta w Budapeszcie nigdy nie była moim celem. Ot, mój znajomek, z którym co dwa tygodnie mam rozmowę o naszym pisarskim biznesie, rzucił luźno, że mógłbym do niego wpaść. Zupełnie niezobowiązująca, luźna uwaga.

Logistyka w ogóle mi się nie zgadzała, miałem już nagrane tyle rzeczy, że połowa grudnia wydawała się pierwszym możliwym terminem. A tu nagle coś wypadło z mojego tygodnia, sprawdziłem koszt biletów, w piątek wieczorem zdecydowałem się lecieć, a w poniedziałek po południu już u niego byłem.

Nie zaplanowałem mnóstwa fajnych rzeczy, które mi się wydarzyły w kilku ostatnich latach.

Nie zaplanowałem, że napiszę dwa tysiące odpowiedzi na Quorze i zdobędą one ponad 11 milionów wyświetleń.

Nie zaplanowałem, że zrobię wywiad w największym polskim podkaście biznesowym (Mała Wielka Firma).

Nie zaplanowałem, że dołączę do amerykańskiego mastermindu i polecę cztery razy do Ameryki, oraz spotkam się twarzą twarz z moim mentorem, Davem Chessonem.

Nie zaplanowałem, że moja piąta książka zostanie moim pierwszym bestsellerem.

Nie zaplanowałem nawet przejścia na pół etatu – to moja kierowniczka wręcz wyrzuciła mnie na pół etatu widząc, jak się męczę w korpo.

A nawet, jak już coś planuję, to zawsze jest to i tak w perspektywie “kim chcę zostać?”

Cele w życiu

‘W życiu’ mam za to dużo celów malutkich, codziennych. Przede wszystkim, kilkadziesiąt nawyków, które należy wykonać.

Te już mam z góry obrane, może nie raz na zawsze, ale ich rozkład mi się zmienia doprawdy rzadko.

Codzienne priorytety

No, prawie codzienne, w niedzielę nie pracuję, ani nawet nie zastanawiam się nad jakimś uporządkowanym priorytetów rodzinnych.

Jak? Biorę do ręki mój planer i wypisuję, co to też mam do roboty w najbliższym czasie. Zwykle nazbiera się tego więcej, niż jestem w stanie upchać w jeden dzień, więc dodatkowo wypisuję sobie priorytety – co jest do zrobienia najpierw, co potem, itp.

Cele trzymiesięczne

Ustalam je w moim biznesie. Jak to ze mną bywa, są dla mnie bardziej wskazówką, nad czym potrzebuję się skupić, niż dobrze wymierzonym celem.

Jak? Zwykle idzie mi to jak krew z nosa. Podobnie jak z codziennymi priorytetami, zastanawiam się, co jest w ogóle do zrobienia, a jeśli celów jest więcej niż dwa, to decyduję, które dwa wezmę na warsztat w danym kwartale. Potem staram się takowy cel jasno zdefiniować i koniecznie(!) wymyślam, kilka taktyk do każdego celu, które pomogą mi pracować nad nim w małych interwałach czasowych. Najlepiej, żeby to były dzienne akcje.

Cele na 2023 rok

W moim mastermindzie poproszono nas o postawienie sobie kilku celów w jednym z pięciu obszarów życia: rozwój osobisty, zdrowie, duchowość, biznes i finanse. Jak? Dostaliśmy formatkę i pytania i wg tej instrukcji coś tam wymyśliłem. Trochę podobnie jak z moimi celami życiowymi, całe ćwiczenie należało zacząć od wyobrażenia sobie, gdzie się widzę na koniec 2023, kim chcę wtedy być i czego dokonać.

A dopiero później nastąpiło wyznaczanie konkretnych celów dla konkretnych obszarów życia.


I to tyle. Pomimo mojej ‘bezcelowości’ udało mi się całkiem sporo osiągnąć przez ostatnie 9 lat i chyba nadal zamierzam funkcjonować w ten sposób.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *