Dlaczego dzisiejsza młodzież jest mniej zdyscyplinowana niż dawna młodzież?

Zakładam, że teza zawarta w pytaniu jest prawdziwa, bo jest to zgodne z moimi obserwacjami. Mam trójkę ‘młodzieży’ pod własnym dachem, no i pamiętam swoje młodzieńcze lata. Nowe pokolenie zdecydowanie ma większe problemy z dyscypliną.

Aha, i moralność, to nie dyscyplina. Jedno z drugim może mieć wiele wspólnego, ale absolutnie nie są tożsame. Kaci KGB byli bardzo zdyscyplinowani strzelając ofiarom w tył głowy całymi godzinami. To nie czyni ich postępowania ani odrobinę moralnym.


Czymże jest dyscyplina? Wg słownika języka polskiego PWN:

rygorystyczne reguły postępowania, wprowadzane w grupie albo narzucane sobie samemu; też: podporządkowanie się tym regułom

W tej definicji zastanawia mnie tylko słowo ‘rygorystyczne’. Nadal za słownikiem:

rygoryzm «ścisłe przestrzeganie przepisów lub określonych zasad»

Czyli jak nieściśle przestrzegam reguł, to już to nie jest dyscyplina? Jeśli piszę codziennie w tym samym miejscu, zaczynając między ósmą, a ósmą trzydzieści, jak Stephen King, to jestem zdyscyplinowany; a jeśli codziennie piszę, ale o różnych porach i w różnych miejscach, to już nie jestem?

Rygoryzm wydaje mi się w tej definicji być zbędnym dodatkiem. Grunt, żebyś jakichś reguł przestrzegał, narzucał je sobie i im się podporządkowywał. Ale wcale nie musisz tego robić jak robot, ani być dla siebie okrutnym SSmanem, żeby być zdyscyplinowanym.

1. Bombardowanie dopaminą.

To jest pierwszy i najistotniejszy powód, dlaczego dzisiejsza młodzież jest mniej zdyscyplinowana. Z mojej innej odpowiedzi:

U pokolenia wychowywanego przez smartfony ten obszar mózgu jest upośledzony. Dopamina wyzwalana przy każdym dotknięciu ekranu dotykowego (antycypacja nowości i przyjemności) zmienia chemię mózgu i wpływa na jego rozwój.

U nowego pokolenia lepiej jest rozwinięta część odpowiedzialna za emocje, a nie za ich kontrolowanie. Stąd też zjawisko znane jako ADHD. Pod te cztery literki podczepiane jest mnóstwo zachowań, które są po prostu wynikiem rozemocjonowania mózgu.

Mój 19-letni syn nie tylko nie potrafi się skupić na lekcjach – on nie potrafi się nawet skupić na sprzątaniu! Serio, dzisiaj jednocześnie oglądał jakieś wideo na YT i wycierał blat stołu. Bo po prostu nie potrafi inaczej.

I to zjawisko dotknęło to już prawie całą populację młodzieży na tej planecie.

A co to ma wspólnego z dyscypliną? Mnóstwo. Bo dyscyplina to płaty czołowe – z tej samej odpowiedzi:

Płaty czołowe kształtują się ostatecznie u człowieka w wieku dwudziestu paru lat. To ten obszar mózgu odpowiada za działania, które sprawiają, że jesteśmy ludźmi: planowanie, myślenie, dokonywanie oceny sytuacji oraz emocji, umiejętności przewidywania konsekwencji podejmowanych przez nas działań, zachowaniami społecznymi, procesami pamięciowymi i uwagi.

Brak dyscypliny u nowego pokolenia ma podłoże fizjologiczne. Ich mózgi są niedorozwinięte. A raczej części emocjonalne są przerośnięte, a części odpowiedzialne za świadomość są niedojrzałe.

Pytanie o brak dyscypliny u młodzieży, to jak pytanie dlaczego Pigmeje biegają wolniej niż inni ludzie. Po prostu mają krótsze nóżki! Nie są fizjologicznie zdolni do takich osiągów, jak ludzie z dłuższymi nogami.

A człowiek z mózgiem zalewanym dopaminą za młodu nie jest fizjologicznie zdolny do takiej dyscypliny, jaką mieli nasi przodkowie.

2. Środowisko.

“Nie wznosisz się do poziomu swoich celów. Spadasz do poziomu swoich systemów.”

— James Clear

Przede wszystkim, dyscyplina nie jest ceniona w dzisiejszym świecie. A co jest cenione? Natychmiastowe rezultaty. Szybko i łatwo. Skróty i ‘lajfhaki’.

Wg mnie zawsze mieliśmy zwicha w tym kierunku, ale w przeszłości rzeczywistość sprowadzała cię szybko na ziemię. Zapalałeś się do jakiegoś pomysłu, bo zobaczyłeś program czy film w telewizji. Jednak rozsądek szybko ci wracał, bo nie miałeś więcej impulsów wzmacniających podążanie ścieżką najmniejszego oporu.

A dzisiaj? Posmeraj ekran swojego smartfonu, a raz-dwa znajdziesz dziesiątki historii ‘potwierdzających’, że można łatwo i szybko. Że tylko idioci próbują coś budować latami. Frajerzy!

Celebryci. Dzieci-milionerzy z kanałami o zabawkach na YouTube. Influencerzy. Blogerzy. Ależ im dobrze! Siedzą sobie przed swoim komputerem, a pieczone gołąbki same wpadają im do gębki.

To jest trendy! To jest fun!

Nawiasem mówiąc, właśnie popełniłem krótki eksperyment – wbiłem w przeglądarkę dwa słowa po angielsku: discipline (544 milionów rezultatów) oraz fun (4.8 miliarda rezultatów).

I założę się, że co najmniej połowa tych 500+ milionów rezultatów dla dyscypliny maluje ją w czarnych barwach – ileż to trudu, ciężkiej pracy, wyrzeczeń, cóż to za rygoryzm, sztywność, to godzi w twoją wolność i swobodę ekspresji, i w ogóle to nie-fun.

No i jak młody człowiek ma być w takim świecie zdyscyplinowany. Będzie wtedy sztywniakiem, a nie luzakiem.

A drzewiej bywało inaczej…

A społeczne nastawienie do dyscypliny to tylko czubek góry lodowej. W przeszłości to środowisko wymuszało na ludziach dyscyplinę. To była kwestia nie tylko lepszego życia, ale i przeżycia.

Mój tata wracał ze szkoły i szedł pomagać ojcu na gospodarstwie. Pomagać=pracować. Jak masz lat 16, to fizycznie niewiele odbiegasz od dorosłego. Po ciężkim dniu pracy tata wracał do domu i odrabiał lekcje przy lampce naftowej. A raniutko znowu do szkoły. Jeśli chciało mu się zabawić, to musiał się przejść parę kilometrów na zabawę (w dzisiejszym języku to chyba ‘dyskoteka’ 😀 ). Wiem, że za młodu nie żałował sobie alkoholu. Ale do najbliższego sklepu miał ponad kilometr. Jeśli chciał się zalać, musiał się trochę nachodzić.

A dzisiaj? Jak chcesz uciec od swoich kłopotów, to bierzesz do ręki smartfon, parę muśnięć palca, i już jesteś w takiej czy innej krainie fantazji.

3. Nieruchawość.

Co prowadzi mnie do niniejszego punktu. Jestem wychowany w czasach sprzed Internetu. Jeśli czegokolwiek chciałem, musiałem się po to ruszyć. Środowisko wymuszało na mnie minimum dyscypliny.
Chciałem poczytać? Trzeba się było przejść do biblioteki.
Chciałem pobawić się z kolegami? Trzeba było ruszyć tyłek i ich zwołać. No, i nasze zabawy były dużo bardziej fizyczne, niż zajęcia dzisiejszej młodzieży.

Połączenie na poziomie ciało-duch-umysł jest dużo głębsze niż nam się wydaje. Brak ruchu przekłada się między innymi na brak dyscypliny.

4. Wymagania.

To trochę powrót do punktu #2. Mój tata nie dlatego szedł do pracy na polu po szkole, że jego ojciec był sadystą. Takie były realia. Im więcej rąk do pracy na polu, tym byt rodziny był lepszy. Praca była wymogiem. A gdyby nawet ojciec pozwolił mu pobimbać, to mój tata byłby outsiderem wytykanym palcami. W oczach kumpli byłby leserem i leniuchem. “Spełnianie siebie” nie było społecznie akceptowane. I nic dziwnego. W czasach mojego taty to było zwykłe pasożytnictwo na pracy innych.

A dzisiaj nic od dzieci nie wymagamy. Jak umyją zęby i sprzątną swój pokój, to już są bohaterami. To właśnie kiedy pomagają rodzicom, są w oczach kumpli frajerami.

I zamiast wznosić się do poziomu swoich celów, nasza młodzież spada do poziomu (braku) wymagań wobec nich. I nie mają jak ćwiczyć dyscypliny.

Tymczasem zasada “używaj albo stracisz” dotyczy wszystkiego w życiu, łącznie z dyscypliną. Jeśli młodzi ludzie mają w życiu niewiele sytuacji, żeby mogli być dyscyplinowani – czy to przez środowisko, otoczenie, czy przez samych siebie – to i nie są zdyscyplinowani.


Głównym powodem mniejszego poziomu dyscypliny wśród młodzieży są wszechobecne ekrany powodujące powódź dopaminy w ich młodych mózgach.

Drugim czynnikiem, który ma duży wpływ na słabszą dyscyplinę jest otoczenie – dzisiaj młodzi nie muszą walczyć o wiele, a przyjemności mają w zasięgu ręki (a nawet palca).

Siedzący tryb życia i brak okazji do trenowania dyscypliny dorzucają do tej sytuacji swoje pomniejsze cegiełki.

Aha, to była odpowiedź, dlaczego dyscyplina młodzieży kuleje. Natomiast uważam, że to strasznie kaleczy nowe pokolenie, a całą ludzkość stawia w bardzo niebezpiecznej sytuacji. Ale to już osobny temat.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *