Czy “robienie rzeczy” jest kluczem do szczęśliwego życia?

Może być, ale nie musi.

Jak zwykle, wszystko zależy od tego, co jest w twojej głowie.

„Jeżeli myślisz, że coś możesz lub czegoś nie możesz, za każdym razem masz rację”. — Henry Ford

Wiktor Frankl, autor książki “Człowiek w poszukiwaniu sensu” oraz twórca nowoczesnej szkoły psychoterapii, po wieloletniej praktyce klinicznej w psychiatrii uznał, że człowiek może upatrywać sensu życia w trzech źródłach, a jednym z nich było “robienie rzeczy”. Chociaż Frankl nazwał to pracą.

Co interesujące, wnioski Frankl‘a zostały wysnute w oparciu o jego doświadczenia obozu koncentracyjnego. Jego teoria miała poparcie w tak ekstremalnych warunkach dla ludzkiej psychiki, jak i w “codziennej” praktyce psychiatrycznej, dlatego bardzo je cenię.

Frankl uznał, że trzema głównymi i jedynymi źródłami sensu dla ludzi są miłość, praca i cierpienie. A także źródłem szczęścia. Nie ma szczęścia bez poczucia sensu.

Wystarczy zresztą spojrzeć na stan dzisiejszego społeczeństwa, gdzie wszystkie wskaźniki dobrobytu (długowieczność, średni dochód, wykształcenie…) sięgają maksimów w całej historii ludzkości, a zarazem poziom depresji i niepewności jest bardzo wysoki. Jeśli nie znajdujemy sensu w swoim życiu, dobrobyt wcale nie pomaga poczuć się szczęśliwszym.

Nie będę wgryzał się w każdą z kategorii wymienionych przez Frankl’a z osobna. Odsyłam tu do jego książki. Pan profesor wyłuszcza swoje odkrycia na pewno lepiej niż ja jestem w stanie je wyrazić. Pozostańmy przy “robieniu rzeczy”, czyli pracy.

Praca

Mnóstwo osób identyfikuje się z tym, co robi, do tego stopnia, że staje się to centrum ich tożsamości i szczęścia. Zresztą, dzisiejsza utylitarna kultura bardzo wspomaga takie postrzeganie siebie.
Ludzie bardzo rzadko przedstawiają się jako mąż, ojciec, żona, przyjaciel; najczęściej mówią o sobie przez pryzmat swojego zawodu: “Jestem informatykiem/ lekarzem/ nauczycielem/ kierowcą/ dyrektorem”.

Jeśli więc w swojej aktywności upatrujesz swoją tożsamość, to robienie rzeczy czyni cię szczęśliwszym. Ja jestem pisarzem, więc piszę. Za każdym razem, gdy piszę, wzmacniam swoją tożsamość i czuję się bardziej ugruntowany, bezpieczniejszy, szczęśliwszy.

Ale nie tylko

Bo cóż dzieje się, jeśli ich nie robisz? Przestajesz być lekarzem czy nauczycielem, kim więc jesteś? A z wypełniania swoich obowiązków można czerpać naprawdę głęboką życiową satysfakcję.
Nawiasem mówiąc, Frankl mówiąc o pracy, nie miał na myśli tylko-li pracy zawodowej. Wolontariat czy obowiązki domowe, to też wykonywanie jakichś czynności. Nieważne co robisz, ważne, że czerpiesz satysfakcję i źródło sensu w tym co robisz.

Ale, jak już wspomniałem, dzisiaj dominuje kultura, a raczej dyktatura, utylitaryzmu, więc społeczeństwo przykłada większą wagę do pracy zawodowej niż do wszystkich innych “dodatkowych” aktywności. Co jest totalnym kretyństwem.

Ja prowadzę własną działalność i piszę książki. To jest bardzo mile widziane i posypane lśniącym pyłkiem blichtru.
Jednak mogę poświęcać czas na pisanie i prowadzenie mojej firmy, tylko dlatego, że moja żona zajmuje się domem i wychowaniem dzieci. Gdyby nie jej wsparcie, kilka godzin dziennie musiałbym spędzać na zakupach, gotowaniu i sprzątaniu. Jesteśmy jednym zespołem, ale tylko moja praca jest ceniona przez opinię publiczną.

Szukaj szczęścia w sobie

Co zaprowadziło nas z powrotem do tego, co jest w twojej głowie. “Robienie rzeczy” może być dla ciebie kluczem do szczęścia, o ile ty będziesz tak myślał/a. Nie słuchaj opinii innych. Wsłuchaj się w swoje serce. I jeśli robienie czegoś sprawia ci frajdę – rób to.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *