Co jest lepsze – dyscyplina czy motywacja?

Co jest lepsze: lewa noga czy prawa noga?

Prawda, że powyższe pytanie brzmi dość niedorzecznie? Tak samo brzmi w moich uszach pytanie wartościujące motywację i dyscyplinę.

Prosta odpowiedź brzmi: obie są konieczne, potrzebne i równoważne. Parafrazując Jim’a Rohn’a:

“Motywacja pozwala ci wystartować. Dyscyplina pozwala ci wciąż biegnąć.”

Dyscyplina sama w sobie nigdzie cię nie zaprowadzi, bo sama cię nie uruchomi. Jeśli nie wystartujesz, to nigdzie nie pobiegniesz, po prostu tkwisz w miejscu.

Motywacja zaś może cię wystrzelić jak rakietę i nadać ci znaczący rozpęd, ale bez dyscypliny twój wyścig szybciutko się skończy. I tak żółw przegoni królika, pomimo tego, że królik ma tysiąc razy lepsze warunki fizyczne do biegania.

Motywacja

Pierwsza zasada dynamiki: Jeśli na ciało nie działa żadna siła lub gdy działające siły równoważą się, to ciało pozostaje w spoczynku lub porusza się ruchem jednostajnym prostoliniowym.

W realnym świecie bardzo rzadko ‘działające siły równoważą się’ samoczynnie. Jeśli chcesz coś osiągnąć, napotkasz opór materii.

Czasami będzie to opór twojej własnej podświadomości (“nie nadajesz się do tego… no i po co ci to? i tak się nie uda… daj spokój, przecież za miesiąc wrócisz i tak do dawnego trybu życia…”). Czasami będzie to opór otoczenia (“Zgłupiałeś?! Zostać pisarzen? A z czego będziesz płacił rachunki?”). A najczęściej po prostu dostaniesz od życia po łapach.

Moje pierwsze opowiadanie zostało skrytykowane na forum Fantastyki, zresztą bardzo słusznie. Moje pierwsze blogi były jak wymarłe miasta duchów. Kiedy już miałem pierwsze sukcesy w pisaniu, mój blog został zhakowany. Dwa razy. Itp., itd.

Potrzebujesz czegoś więcej niż dyscypliny, żeby kontynuować, kiedy takie rzeczy się zdarzają. Potrzebujesz motywacji.

Dyscyplina

Jeśli już miałbym wartościować pomiędzy nimi, to powiedziałbym, że prawa noga, yyyy, dyscyplina, jest trochę ważniejsza. Po prostu ma większy potencjał, żeby przekształcić się w motywację i uruchomić “obie nogi”.

Im więcej coś praktykujesz, tym stajesz się w tym lepszy. Im lepszy w czymś jesteś, tym znajdujesz większą przyjemność w danej czynności. Po prostu masz ochotę to robić. Co więcej, im dłużej praktykujesz, tym większe szanse, że pojawią się rezultaty. A kiedy już osiągasz coś namacalnego, to utwierdza twoją motywację.

Kiedy wydałem moją pierwszą książkę miałem pewność siebie na poziomie w okolicach zera absolutnego. Ale oto ludzie zaczęli kupować moją książkę od pierwszego dnia jej wydania. Niemal codziennie sprzedawałem jedną kopię, czasami dwie (czasami zero). Nagle zyskałem kilogramy motywacji: ludzie chcieli płacić swoje ciężko zarobione pieniądze, za to, co ja napisałem!

Ten efekt pchał mnie przez kolejnych osiem miesięcy pisania.


Motywacja, to nie tylko początkowy entuzjazm. To również to uparte uczucie w twoim wnętrzu, że po prostu musisz coś zrobić, bo to ma dla ciebie sens, i nieważne, co mówią o tym inni. Dyscyplina potrzebuje takich dopalaczy motywacji co jakiś czas, inaczej przeciwstawne siły po prostu ją wyczerpią. Utracisz rozpęd. Zatrzymasz się.

Ale sama motywacja, bez codziennej dawki dyscypliny to nie jest recepta na sukces. To recepta na mdlącą jazdę, jak na kolejce górskiej. Zaczynasz coś, hop do góry! A potem zjazd.

Obie nogi są potrzebne do poruszania się. Motywacja i dyscyplina są potrzebne do poruszania się naprzód w życiu.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *