8 małych rzeczy, które sprawiają, że jestem szczęśliwy

Zrobiłem sobie taką krótką burzę mózgu i odpowiem na gorąco:

1. Poczucie bycia kochanym.

A kiedy czuję, że jestem kochany? Jak ktoś mi to powie albo okaże, a ja wyczuwam w tym szczerość. Same słowa i gesty sprawy nie załatwią.

2. Poczucie, że kocham.

Tutaj odwołam się do definicji miłości za PWN:

uczucie skierowane do osoby (miłość: Boga, bliźniego, oblubieńcza, rodzicielska, braterska) lub przedmiotu (miłość ojczyzny), wyrażające się w pragnieniu dla nich dobra (i czynienia go), szczęścia i zachowania ich istnienia.

Oraz do tego jak to ujął Jezus:

Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. 

— J 15,13

Więc kiedy mam to poczucie, że zaparłem się siebie, że trochę umarłem dla siebie samego, swojego egoizmu i wygody, żeby pomóc drugiemu człowiekowi, to jestem szczęśliwy.

3. Wypełnienie obietnic, zwłaszcza danych samemu sobie.

A raczej to działa w odwrotny sposób – nic mnie tak nie odziera ze szczęścia, jak poczucie, że zawaliłem.

4. Poczucie dobrze wykonanej roboty.

U mnie się to często sprowadza do tego miłego ciepełka, kiedy moja robota zostaje zauważona i doceniona przez innych. Samokrytykę mam na poziomie ‘hard’, dlatego niezwykle trudno mi jest wygenerować to poczucie na własną rękę. I zwykle oznacza to, że ostro przegiąłem, żeby to poczucie wygenerować. Jak w zeszły czwartek, kiedy po raz pierwszy od lat pracowałem ponad 9 godzin dziennie.
Inny przypadek – jak publikując szóstą książkę byłem zdeterminowany, żeby dotrzymać terminu. Tego dnia pracowałem do trzeciej rano, żeby wrzucić książkę na Amazon, a do pracy wstałem o 5 rano.

5. Wdzięczność.

Trudno jest się czuć nieszczęśliwym, jeśli w tym samym momencie odczuwasz wdzięczność.

Nieprawda, nie ‘trudno’- to jest niemożliwe.

6. Zatracenie się w pracy.

Z angielskiego to ‘flow‘ – praca, która sprawia, że ustaje poczucie upływu czasu. Znaczy nie tylko praca ma to do siebie, ale jak tracę poczucie czasu przy oglądaniu serialu na Netflixie, to jakoś nie kończę szczęśliwy. Zaś, gdy np. piszę i czas mi wręcz przelatuje między palcami – o tak, wtedy czuję się szczęśliwy.

7. Zatracenie się w historii.

Wspomniałem o oglądaniu seriali; to wcale nie jest tak, że to zawsze złe. Czasami wciągam się w jakąś historię i ona pracuje we mnie na naprawdę głębokim poziomie. Serialom rzadko się to zdarza, filmom nieco częściej.

Ale najgłębiej wciągają mnie książki. Potrafię stracić poczucie czasu na całe godziny z wypiekami na twarzy przerzucając kartkę za kartką. Czytanie sprawia, że postacie i świat włażą mi do głowy. Ich emocje stają się moimi. Ich nastawienie- moim. I tego rodzaju doświadczenie czyni mnie szczęśliwszym.

8. Czas z przyjaciółmi i bliskimi.

Najlepiej taki spędzony na głębokich rozmowach, kiedy mogę się odsłonić i okazać słabość. Wypłakać na czyimś ramieniu. Potowarzyszyć drugiemu w cierpieniu, kiedy to on się odsłania.

przyjaźń przez internet czy jest możliwa

Chociaż to wszystko jest bardzo podobne do tego, co opisałem w punktach #1 i #2.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *